Wpisy otagowane jako wynalazki

Mrożone mięso 1892

5 lipca 2012

Mrożone mięso.

Do przysmaków, jakie czekają żołnierzy w najbliższej kampanii – gdziekolwiek się ona odbędzie – przybywa teraz nowa delicya: – mrożone mięso. Francuskie ministerstwo wojny zarządziło już przed rokiem próby konserwowania mięsa za pomocą wielkiego zimna. Próby te okazały, że można mięso zachować w stanie świeżości, nawet aż przez ośm miesięcy w pewnej temperaturze. Trudności okazały się tylko przy transporcie tak zakonserwowanego mięsa z jam lodowych, na miejsce przeznaczenia, t. j. ewentualnie na pole walki, gdzie miałoby być przyrządzone i żołnierzom podane.

„Gazeta Lwowska” z 13 kwietnia 1892

Pancerz ochronny

5 lipca 2012

Pancerz ochronny.

Kazimierz Żegleń, braciszek OO. Zmartwychwstańców, rodem z Kaczanówki w pow. skałackim, jest obecnie w Chicago bohaterem dnia. Dziennik Chicagoski donosi: Onegdaj zebrali się w lokalu przy ul. Randolph, oficerowie z twierdzy Sheridan, przywódzcy milicyi ze stanu Illinois, urzędnicy policyjni, przedstawiciele towarzystw asekuracyjnych i byznesiści. Poddano ponownej próbie mniejszy pancerz Kazimierza Żeglenia, wykonany tym razem po raz pierwszy fabrycznie, skutkiem czego płyta przedstawia się obecnie cieńsza, więcej jednolita i bardziej odporna. Strzelano z rewolwerów 38 i 44 kalibru z odległości 8 kroków do psa, a następnie do samego wynalazcy, za każdym razem z równym skutkiem. Kule płaszczyły się o pancerz jak gałki z gliny i spadały na ziemię. Trafiany kulami pies nie przestawał kręcić ogonem, a Źegleń, pewny siebie, nadstawiał oficerom pierś opancerzoną, składając im namacalne dowody, że kule rewolwerowe są w obec jego wynalazku bezsilne. Niebawem odbędzie się w forcie Sheridan oficyalna próba z fabrycznie wykończonym pancerzem, zastosowanym do celów wojennych. Będą, na niej obecnymi przedstawiciele państw zagranicznych i pułkownik Hall, reprezentant rządu Stanów Zjednoczonych. Zdadzą oni swym rządom sprawozdania szczegółowe z odbytych prób, o których rezultacie nikt już dzisiaj nie wątpi. Zamówienia na pancerz ochronny mniejszy napływają już w znacznych ilościach. Najwięcej przybyło dotąd z Texasu, Meksyku, Guatemali, Hondurasu i wyspy Kuby. Wynalazek naszego rodaka przestał być zabawką i staje się faktem wielkiego, poważnego znaczenia.

„Gazeta Lwowska” z 31 września 1897

Ulepszenie w fotografii

5 lipca 2012

Ulepszenie w fotografii.

Extrablatt wiedeński podaje wiadomość o następnem, niezmiernie ważnem, jeżeli tylko prawdziwem, odkryciu w fotografji, dokonanem przez mieszkającego w Limie chemika niemieckiego Karola Steinbacha. Uczony ten miał wynaleźć pewną mieszaninę chemiczną, która się łączy z rtęcią i służy do wyrabiania sztucznych tafli zwierciadlanych. Przygotowane w ten sposób zwierciadło pokrywa się cienką warstwą pewnego rodzaju farby olejnej bardzo lotnej i umieszcza się przed twarzą osoby, pragnącej być odfotografowaną. Stopniowo farba z powierzchni zwierciadła ulatnia się i znika, a natomiast ukazują się rysy osoby, z początku niewyraźnie, następnie coraz jaśniej i wyraźniej, aż nareszcie zjawia się na szkle dokładny portret w naturalnych kolorach twarzy i ubioru, a przytem w taki sposób odtworzony, jak gdyby osoba sportretowana znajdowała się ciągle przed zwierciadłem w dowolnem od niego oddaleniu, a więc niby w głębi. Następnie portret zanurza się na kilka minut w pewnym płynie chemicznym, wystawia przez kwadrans na działanie słońca i cała robota skończona. Steinbach nazwał swój wynalazek „fotografją zwierciadlaną” i sprzedał go już jakoby za 400,000 dolarów. – Cena portretów zwierciadlanych ma być jeszcze dość wysoką, wynosi bowiem od 10-40 dolarów.

„Dziennik Polski” z 24 maja 1879

Telefon polski 1879

9 lutego 2012

Telefony p. Machalskiego były pokazywany wczoraj w Towarzystwie przyrodników, i zostały tam z najwiekszem uznaniem przyjęte. Nowe te a proste przyrządy dają rzeczywiście zadziwiające rezultaty. Wiadomo, że większość dotychczasowych telefonów przenosiła wprawdzie dokładnie mowę na znaczną odległość, lecz zawsze tak cicho, że trzeba było przykładać ucho do przyrządu, a co najwięcej trzymać w para stopach odległości. Do przenoszenia śpiewa i muzyki posiadano dość dobre aparaty, lecz do mowy, tak dobrze funkcjonującego telefonu jak ten, który wczoraj słyszeliśmy, nie było. Mały telefon, zaopatrzony w tubę papierową, powtarzał to co się mówiło na stacji wysyłającej, umieszczonej w jednej z sal wykładowych uniwersytetu, z taką siłą, że wszyscy obecni, w różnych zakątkach słyszeć ją mogli. Z początku była pewna trudność w zrozumieniu, bo, jak wiadomo trzeba się wsłuchać w głos telefonowy, żeby się nauczyć go rozumieć. Później każde słowo wychodziło wyraźnie i dobitnie. Śpiew barytonowy a później tenorowy przenosił się ze wszelkiemi odcieniami i robiło to wrażenie, jak gdyby telefon obdarzony był całym aparatem głosowym, a tymczasem była to mała, prosta, żelazna blaszka, która ten śpiew powtarzała. Ze wszystkich znanych dotychczas telefonów, ten, który był wczoraj pokazywany, jest bez wątpienia najlepszym i najdokładniej, najgłośniej powtarzającym mowę.

Miło nam skonstatować ten fakt, chociażby tylko ze względu na to, że twórca tego nowego telefonu jest naszym rodakiem, mieszka u nas, i że miasto nasze coraz więcej daje objawów zajęcia się pracami naukowemi. Na wczorajszem posiedzeniu telefony i p. Machalski przyjęci byli kilkakrotnemi, żywemi oklaskami.

„Dziennik Polski” z 1 maja 1879

Zęby papierowe

9 lutego 2012

Zęby papierowe.

Najnowszym wynalazkiem na polu sztuki dentologicznej są zęby z masy papierowej, takiej samej, z jakiej sporządzane bywają łudzące naśladowania korali. Zęby te odznaczać się mają trwałością zarówno jak taniością.

„Orędownik” z 3 października 1878

Konserwa mleka kobiecego

9 lutego 2012

Konserwa mleka kobiecego.

Profesor uniwersytetu kazańskiego, Danilewski, wynalazł i przywiózł do Petersburga na próbę ostatecznie przygotowane przezeń mleko kobiece, które podług słów naocznego świadka, doktora, ma zupełnie taki sam smak, kolor i zapach jak naturalne mleko kobiece. W stanie rozpuszczonym, nieprzygotowanym, konserwa ta ma pozór zupełnie suchej kaszy, którą stosownie do potrzeby kładą w gorącą wodę i mleko w jednej chwili jest gotowe. Pozostawiona na powietrzu i w miejscu ciepłem mieszanina ta nie kiśnie w ciągu dwóch dni; sucha zaś skorupa konserwy nie psuje się nigdy. Dzieci piją chętnie to mleko, a żołądek ich wybornie je trawi. Były wypadki, że dawano je i przy silnych rozstrojeniach żołądka, a zawsze skutkowało lepiej, aniżeli krowie lub jakiebądź inne sztucznie przygotowane mleko. Przeznaczone ono jest wyłącznie dla dzieci przy piersi i będzie prawdziwem dobrodziejstwem jeśli nadal próby się sprawdzą, gdyż wynajmowanie mamki, przy niemożności karmienia dziecięcia mlekiem macierzyńskiem, połączone jest z takiemi kosztami i wszelkiego rodzaju niedogodnościami, że w wielu rodzinach przymuszeni bywają karmić dzieci mlekiem krowiem. Podług składu chemicznego, to sztucznie przygotowane mleko dla dzieci, niczem się nie różni od mleka naturalnego kobiecego.

„Dziennik Polski” z 26 września 1871

Naukowe… karmelki

17 listopada 2011

Naukowe… karmelki.

W oryginalny sposób zapragnął zostać krzewicielem wiedzy jeden z cukierników wiedeńskich. Zauważywszy, że najliczniejszą konsumentką słodyczy jest młodzież szkolna, wypuścił ze swej fabryki „krzewiciel oświaty” karmelki, owinięte w papierki, na których zamiast wierszyków i obrazków pomieszczone były zadania matematyczne, czytania z katechizmu, aforyzmy, wiadomości z historyi powszechnej, historyi naturalnej i t. d. W tych dniach jednak wszystkie cukierki zostały przez władzę… skonfiskowane, a pomysłowy fabrykant pociągnięty do odpowiedzialności sądowej za naruszenie prawa o druku, które orzeka, że „drukowanie prac naukowych dla użytku młodzieży szkolnej” podlega cenzurze prewencyjnej.

„Gazeta Lwowska” z 12 września 1894

Zegar gadający

23 września 2011

Zegar gadający.

Genewski zegarmistrz, Kazimierz Livau, uzyskał od rządu szwajcarskiego patent na wynaleziony przez niego zegarek repetier, który godziny i kwadranse, nie jak dotąd dzwonkiem, lecz głosem ludzkim wymawia. Wynalazca osiągnął ten cel przez zastosowanie odpowiedniej budowy fonograficznej płytki, w zegarku umieszczonej. Na płytce znajduje się 48 bruzdek fonograficznych, z których 12 wymawia całe godziny, 12 godziny i jeden kwadrans, 12 godziny i dwa kwadranse, 12 godziny i trzy kwadranse. W tylnej kopercie zegarka znajduje się mały otworek głosowy, tak jak w telefonie, który, aby wyraźniej słyszeć wymówioną godzinę, przykłada się do ucha. Ponieważ zastosowanie wynalazku tego ceny zegarków zapewne zbytecznie nie podwyższy, można przewidywać rychłe rozpowszechnienie gadających zegarków.

„Gazeta Lwowska” z 30 października 1892

Telefon

6 lipca 2011

Telefon.

Najwierniejszy przyjaciel naszego największego poety Adama Mickiewicza, żyjący jeszcze w Warszawie pan Edward Odyniec zapewnia, że nasz poeta bawiąc przed 1830 r. w Petersburga zabawiał się pisaniem książki, którą nazwał „Historyą przyszłości.” Ma się rozumieć, iż mało kto wiedział o tej fantastycznej zabawce naszego wielkiego mistrza słowa, a że nigdy jej nie przeznaczył do druku, najlepszy dowód w tem, że książka zaginęła i nikt jej już widzieć nie będzie. Jednakże zdarzyło się, iż przyjacielowi swemu p. Odyńcowi, będąc raz w dobrym humorze, przeczytał z niej wyjątek dotyczący tego, jakie będą postępy nauk i wynalazków w roku pańskim 2000. A stało tam, „że z biegiem czasu ludzie doszli do takiego wydoskonalenia przyrządów na słuch działających, iż siedząc wygodnie przy palącym się na kominku ogniu – czego nasz poeta wielkim był zwolennikiem – można słyszeć, nie ruszając się z miejsca, koncertów świetnych i świetniejszych jeszcze mów parlamentarnych.” Któż nie byłby wtedy – oprócz serdecznego przyjaciela – wyśmiał po prostu naszego Mickiewicza, gdyby mu był seryo to przypuszczenie wypowiedział? A jednak nie trzeba nam było aż do 2000 roku czekać na urzeczywistnienie przewidzeń wielkiego poety, bo oto mamy już takie małe narządko, zwane „Telefonem,” które wprawdzie zdaniem wszystkich uczonych jest jeszcze w kolebce, bo wielkiego wydoskonalenia potrzebuje, za nim będzie wstanie ważne światu oddawać usługi, ale nie mniej urzeczywistnia to niedawno jeszcze niedościgłe marzenie, iż o kilkadziesiąt a nawet podobno i o kilkaset tysięcy kroków wszelkie dźwięki najlżejsze i mowę ludzką ze wszystkiemi jej odcieniami wiernie i dokładnie za pomocą tego przyrządu słyszeć można.   Czytaj dalej…

Telegrafowanie obrazów

5 lipca 2011

Telegrafowanie obrazów.

Inżynier belgijski Henryk Carbonelle przedstawił w tych dniach małemu kółku uczonych i dziennikarzy nowy aparat, służący do przesyłania pism, autografów, rysunków i t. p. drogą telegraficzną. Aparat ten różni się zupełnie od aparatu profesora Kerna, o którym niedawno podaliśmy bliższe szczegóły Przewodnik przem. nr. 13 r. 1906. Kern posługuje się przy telefografii selenem, który stosownie do naświetlenia rozmaicie przewodzi prąd elektryczny; jest to system fotograficzny. Natomiast aparat Carbonelle’a jest oparty na zasadzie mechanicznej. Nadawca pisma pisze atramentem zmieszanym z gumy, i tuszu na papierze metalicznym, podobnym do staniolu. Papier ten zakłada się następnie na walec aparatu, podobny do walców, używanych w edisonowskich fonografach. Prąd elektryczny przechodzi przez membranę i sztyfcik na zapisany papier metaliczny, a stąd bieży dalej do stacyi odbierającej. Na stacyi tej znajduje się również przyrząd podobny do fonografu. Gdy sztyfcik dotyka liter, prąd się przerywa, na stacyi odbierającej zaś sztyfcik drugiej membrany kreśli analogiczne znaki na walcu. Fotografie, rysunki i t. p. muszą być przed przeniesieniem reprodukowane na papierze metalicznym; w tym celu stosuje się fotografię węglową.

„Goniec Polski” z 26 kwietnia 1907

Telefon bez drutu

12 maja 2011

Próby z telefonem bez drutu odbywały się niedawno pomiędzy głównym instytutem telegraficznym w Rzymie, a stacyą telegraficzną bez drutu na górze Mario. Próbowano przyrządów wynalezionych przez Majorama. Odległość pomiędzy stacyami wynosiła mniej więcej 4 kilometry. Przyrząd wysyłający składał się z generatora fal elektrycznych i z mikrofonu hydraulicznego, zbudowanego przez Majorama. Przyrząd, odbierający dźwięki, składał się z urządzenia Marconiego. Wypowiedziano kilka zdań przed wysyłaczem, które słyszano doskonale w odbieraczu. Charakter głosu odróżniano wyraźnie, potrafiono nawet rozpoznać, kto mówił. Powyższy system telefonu bez drutu, będzie wypróbowany na większych odległościach.

„Goniec Polski” z 14 sierpnia 1907

Karabin maszynowy Maxima

12 maja 2011

Mitraileza Maxima.

Jak już telegraficznie było doniesionem cesarz Franciszek Józef zarządził zaprowadzenie mitrailezy Maxima w uzbrojeniu fortec. Jak wiadomo, od dawniejszego już czasu nabyto dla Austryi wielką ilość armat Maxima. Działa te, z których w ciągu minuty dać można około 600 strzałów, urządzone są do zwykłych nabojów karabinowych. – Naboje przymocowane są do płóciennych lub papierowych skrawków i przez te wprowadzone zostają do lufy. Działo to o tyle samo się obsługuje, iż odskok wsteczny, który przy wystrzale następuje, służy jako siła do wypchnięcia próżnych tutek nabojowych, do wprowadzenia nowych nabojów i do strzału. Żołnierz, obsługujący działo, które przed nieprzyjacielskiemi pociskami osłonięte jest żelazną kurtyną, zajmuje się tylko celowaniem działa i wkładaniem nowych wiązek nabojów. Aby zapobiedz rozpalaniu się lufy, co wskutek szybkiego strzelania niezawodnieby nastąpiło, otoczona ona jest rurą napełnioną wodą. Woda ta musi jednak od czasu do czasu być zmienianą, gdyż po pewnej ilości strzałów staje się niemal wrzącą. Wynalazca tej armaty Amerykanin Hyram Maxim utworzył również samodzielny karabin dla piechoty, przy którym odskok w tył niemniej jako działająca siła jest zużytkowanym.

„Czas” z 24 października 1889

Karabiny iglicowe

12 maja 2011

Karabiny igiełkowe.

„Journ. des Déb.” podaje następujący opis tych karabinów: „Karabin używany w armii pruskiej, którego znaczenie można było poznać podczas wojny duńskiej, dogodnym jest do użycia i niesłychanie szybko daje strzały. Nabija się z tyłu i zapala się za pomocą igły poruszanej sprężyną, kolba jest nieruchoma i ma kamerę, część lufy opierająca się bezpośrednio na kolbie jest ruchoma, zatyczka łatwo dająca się ujmować, posuwa ją od tyłu ku przodowi i odsłania kamerę, gdzie wprowadza się ładunek. Kiedy broń jest wystrzelona, lub kiedy jest nabita, zatyczka znajduje się po prawej stronie broni przed kurkiem cokolwiek nad zamkiem; kiedy żołnierz chce nabić broń, opiera ją o lewe ramię, prawą ręką bierze za zatyczkę, ruchem półkulistym sprowadza ją ku środkowej części lufy i pcha ją jak zasuwkę; pociąga ona cześć lufy, do której jest przymocowana i odsłania część tylną, żołnierz natenczas bierze ładunek, wprowadza go do kamery, powraca na miejsce część ruchomą ruchem od tyłu ku przodowi i spuszcza zatyczkę, która wracając do normalnego położenia hermetycznie zamyka lufę. Pociąga za cyngiel, kurek uderza w brandrurkę i uderzenie porusza bardzo prosty mechanizm, który posuwa na ładunek w środkowej jego części kostka, mocna kończatą igłę z tyłu naprzód; igła przeszywa tył ładunku i zapala naokoło masę piorunująca znajdująca się w ładunku. Wybuch wyrzuca cały ładunek, obwolutę, proch i pocisk; nie potrzeba zatem wyjmować obwoluty jak w strzelbach Lefaucheux. Tak w tym systemie usunięto rozrywanie ładunku, użycie stępla, piston. Łatwo można zrozumieć, że żołnierz pruski może dać pięć do sześć wystrzałów, kiedy jego przeciwnik może dać zaledwo jeden.”

„Gazeta Lwowska” z 16 lipca 1866

Piwo w cegiełkach

12 maja 2011

Piwo w cegiełkach.

Duński inżynier Meardt, po wieloletnich doświadczeniach i próbach, uskutecznił doniosły wynalazek, polegający na koncentrowaniu piwa w formie trwałych cegiełek, które, rozpuszczone w wodzie, dają wyborny napój Półtora kilograma zawiera 18 litrów płynnego piwa, które zachowuje dobroć swoją w całej pełni około pół roku. Meardt wyrabia w ten sposób z wielkiem powodzeniem rozmaite rodzaje piwa, lekkie i ciężkie. Pisma niemieckie i anielskie wyrażają się o wynalazku z największemi pochwałami. Cena butelki (w dzisiejszej formie) zniży się bardzo znacznie, bo nawet najlepsze piwo kosztować ma zaledwie 5 centów.

„Goniec Polski” z 24 lutego 1907

Przewrót w kinie 1913

6 września 2010

PRZEWRÓT W KINIE.
Wiek wynalazków a nasze nerwy. – Przecie coś nowego. – Varieté na płótnie. – „Weź Pan tego psa”. – Zachwyt cesarza. – Unarodownienie kina.

Żyjemy w epoce przewrotów – nietylko na wulkanicznym półwyspie Bałkańskim i oszalałym Meksyku. Przewroty te dokonywują się w oczach naszych codziennie, niemal pod „naszemi rękami” uczestniczymy w nich, zżyliśmy się z nimi i spoufalili tak, że nam nawet spowszedniały. Kto dziś biorąc słuchawkę telefonu do rąk i rozmawiając na setki kilometrów, zdaje sobie sprawę z tego, że uczestniczy w najspanialszym niemal wynalazku ubiegłego stulecia? Kto przekręcając „wyłącznik” światła elektrycznego pomyśli, że skonstruowanie lampki żarowej wydarło prądowi elektrycznemu skrytą w nim tajemnicę światła?

Telegramy o przelocie Garrosa nad morzem Śródziemnem czytamy dziś przy kawie porannej z równem zainteresowaniem, jak kronikę policyjną o przejechaniu gęsi przez automobil a wiadomość o sporządzeniu lokomotywy biegnącej z szybkością 120 klm. na godzinę nie pozbawia nas ani na sekundę solidnej równowagi.

„Otrzaskaliśmy” się już z kinematografem, który początkowo wprawiał nas w zdumienie, a gramofon, cudowny utrwalacz głosu ludzkiego, i dźwięków na płycie – wyjący dziś w pogodny wieczór z każdego otwartego okna – przyprawia nas raczej o irytacyę, niż o podziw i zachwyt.

A jednak są wynalazki, które zdołają jeszcze przebić się do naszych nerwów przez grubą skórę zobojętnienia i przykuć naszą uwagę, zaabsorbowaną milionem spraw codziennego życia. Oto słynny Edison, który już nieraz wprawił świat w zdumienie, dokonał po kilkuletnich próbach wynalazku, polegającego właśnie na połączeniu spowszedniałego już dziś kinematografu ze znienawidzonym gramofonem i stworzył nowość zdumiewającą: mówiące i śpiewające obrazy ruchome.

Czytaj dalej…

« Poprzednia stronaNastępna strona »