P. t. „Warsztaty demoralizacyi” „Kuryer Warszawski” pisze:
Z chwilą, gdy produkcya zagranicznych film kinematograficznych znacznie się zmniejszyła i dowóz tych film do Rosyi jest utrudniony, obniżył się także poziom artystyczny naszych kinematografów. Możnaby jednak ze względu na ciężkie warunki chwili pogodzić się z tym faktem, gdyby jednocześnie nie wtargnęły do nas filmy ohydne, będące wprost rozsadnikami demoralizacyi, szkołami bandytyzmu i zbrodni.
W Piotrogrodzie i Moskwie istnieją specyalne fabryki film kryminalistycznych, w których często, prócz sensacyjnego pokazu sztuczek złodziejskich i bandyckich, jest zupełnie wyraźna apoteoza zbrodniarzów, tem ohydniejsza, że pozbawiona zupełnie owej romantyczności ludowej, która niegdyś w Janosikach i Rinaldinich wielbiła opiekunów nędzarzy, snując legendy o ich wspaniałomyślności dla ludzi prawdziwie nieszczęśliwych. W filmach piotrogrodzkich zaś jest tylko zgoła niedwuznaczny kult wyrafinowania zbrodniczego, przyczem ujawnia się nieraz wprost niesłychane pomieszanie pojęć moralnych.
Klasyczną próbkę tej demoralizacyi, szerzonej przez niektóre z naszych kinematografów, znaleźć można w ohydnem, demonstrowanem obecnie w panoramie przy ul. Karowej, sztuczydle o „bandycie Szpejerze i Zośce Złotej rączce”. Zakończenie tego wstrętnego dramidła jest wprost czołobitnym pokłonem, złożonym najwstrętniejszemu mordercy, złodziejowi, włamywaczowi i fałszerzowi. Nie tylko uczą tam, jak zabijać i kraść, lecz prawie krzyczą w oczy publiczności: „Niech żyje Szpejer! Idźcie jego śladami!”
Czas byłby nareszcie najwyższy, aby ukrócono rozpasanie tych kinematograficznych akademii zbrodni, a publiczność nasza dowiedziała się, że eksploratorami naszych kinematografów są przeważnie ludzie, nie mający nic wspólnego ze społeczeństwem polskiem, i wyciągający z kieszeni jego miliony za sprzedawaną mu cynicznie truciznę.
„Dziennik Poznański” z 9 czerwca 1915