Prawo

Apelacja

5 lipca 2015

Tok instancyj według dawnej procedury węgierskiéj.

Węgrzy dostarczają. Niemcom od dawna materyału do mniej lub bardziéj dowcipnych anegdot. Jur. Ztg. opowiada miedzy innemi następującą: W czasach, gdy na Węgrzech najgłówniejszą karą były kije, skazał sędzia Janosza, złodzieja koni na 50 kijów, pouczając go zarazem, że może apelować do wyższej instancyi. Janusz apeluje, a sędzia przyjął apelacyą sumiennie do protokołu, zanim jednak wypuścił skazanego, kazał mu wymierzyć 50 plag, na które skazany został. Po egzekucyi przedłożył akta drugiéj instancyi, która karę na 25 plag zniżyła. Gdy ta decyzja nadeszła, sędzia zakomunikował skazanemu tę pocieszającą nowinę, odczytał mu wyższa decyzyą i zawezwał go, aby się znowu na ławie położył w celu otrzymania tej złagodzonej kary. Protesty nie pomogły, decyzja apelacyjna wykonaną została, a oskarżony był tak roztropnym, iż już nie odwoływał się do III instancyi.

„Przegląd sądowy i administracyjny” z 21 lipca 1880

61 wykonanych wyroków śmierci

5 lipca 2015

61 wykonanych wyroków śmierci

Ministerstwo sprawiedliwości przystąpiło do opracowania szczegółowej statystyki wyroków, ferowanych przez sądy polskie w roku ubiegłym. Nowa statystyka wykazać ma szczegółowo liczbę osób uniewinnionych oraz skazanych. Już zostało opracowane zestawienie wykonanych w ciągu roku 1932 wyroków śmierci, których liczba wynosi 61, z czego większość przypada za szpiegostwo i zdradę państwa.

„Nowy Dziennik” z 16 lutego 1933

Za niewypłacanie zarobków gotówką

26 marca 2015

Za niewypłacanie zarobków gotówką

Sąd Pokoju w Białymstoku skazał współwłaścicieli fabryki sukna i koców Cytronów w Supraślu na 1 miesiąc bezwzględnego wiezienia za uporczywe wypłacanie robotnikom zarobków w bonach żywnościowych do kooperatyw zamiast w gotówce.

„Lech. Gazeta Gnieźnieńska. Codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów” z 6 kwietnia 1928

Ile osób może jechać jednym motocyklem

7 marca 2015

ILE OSÓB MOŻE JECHAĆ JEDNYM MOTOCYKLEM.

Kwestja ta zdawałaby się być prostą: jeden człowiek = jeden motocykl, ewentualnie człowiek z dodatkiem, przeważnie rodzaju żeńskiego w młodszym wieku. Tymczasem sprawa się komplikuje. Posiadacze motocykli zabierają nadmierną liczbę, współpasażerów, co niestety bardzo często kończy się tragicznymi wypadkami. Bywało, że motocyklem z przyczepką jechało aż 5 osób dorosłych!, albo poza dwojgiem rodziców kilkoro dzieci!

Celem uniknięcia mogących z tego przeładowania wyniknąć wypadków, komisarz rządu m. st. Warszawy wydał dla terenu stolicy i najbliższych jej przyległości rozporządzenie, iż na motocyklach bez przyczepki jechać może najwyżej – 2 osoby, w przyczepce zaś tylko jedna. Wobec obarczenia tych przepisów sankcjami karnemi w postaci grzywien i aresztu, sądzić należy, iż wypadki przeładowania motocykli w Warszawie znikną, a przepis ten jako zupełnie słuszny, zastosowany będzie także i w innych województwach.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 22 października 1932

Ślub pod bagnetami

7 marca 2015

Ślub pod bagnetami.

W miasteczku St. ksiądz gr. kat. odmówił był ślubu pewnej wdowie i włościaninowi, pochodzącemu z krajów Zabranych, ale od wielu lat mieszkającemu w Galicji. Odmowę motywował ksiądz prychodnyk tem, że moskiewskiemu poddanemu nie wolno tu w Austrji brać ślubu – właściwie zaś kryła się w tem intryga wychowanka owej wdowy, który spodziewał się wziąć po niej spadek i potrafił uprosić czy pozyskać dla niej księdza, by przeszkadzał ślubowi. Po kilku nakazach ze strony władzy politycznej i z konsystorza musiał jednak ksiądz rad nie rad przystąpić do kopulacji. Przed spełnieniem ceremonii religijnej wpadł atoli do cerkwi ów wychowanek z całą zgrają swoich stronników, obił narzeczoną, zwymyślał księdza, że wziąwszy od niego pieniądze, mimo to ślub daje, i ostatecznie przeszkodził ślubowi. Udano się do sądu powiatowego, bo wychowanek narzeczonej groził, że każdą razą przeszkodzi ślubowi. Sąd polecił żandarmerji, by państwu młodym dała asystencję, i tak nakoniec małżeństwo przyszło do skutku w przytomności dwu stróżów bezpieczeństwa publicznego, stojących z najeżonemi bagnetami po obu stronach ołtarza. Dotychczas nie wytoczono śledztwa z powodu gwałtu, dokonanego w cerkwi.

„Gazeta Narodowa” z 6 maja 1868

Smalec z przymieszką psiego i kociego

24 października 2014

Smalec z przymieszką psiego i kociego.

(Ł) Sąd okr. w Toruniu rozpatrywał sprawę przeciw dyr. fabryki „Standart” w Grudziądzu, Selmowi Szarfowi, Pinkusowi Bibelmannowi i inż. Dawidowi Rosenbergowl, oskarżonym o oszustwa.

Według aktu oskarżenia, firma „Standart” dostarczyła w 1937 r. miejscowemu pułkowi piechoty 200 skrzyń smalcu, który – jak wykazała ekspertyza – posiadał domieszkę tłuszczu kostnego. Dochodzenia ujawniły, że firma wytwarzała smalec wieprzowy z dużą domieszką tłuszczów kostnych z cieląt, koni, psów, kotów oraz zepsutego mięsa, które mieszano, oczyszczano w rafinerii i sprzedawano jako smalec wieprzowy. O oszustwach tych donieśli sami robotnicy, którzy nie chcieli być współwinnymi za karygodne czyny.

Sąd, po przesłuchaniu 20 świadków, skazał: Szarfa na 1 rok więzienia i 3000 zł grzywny, zaś Rosenberga na 8 miesięcy więzienia.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 5 czerwca 1939

Przemoc domowa

24 października 2014

Śmierć przez pobicie.

We Lwowie dnia 3go b. m. Katarzyna P., wyrobnica zamieszkała pod Nr. 390 2/4 posprzeczała się z mężem swoim z powodu, iż tenże przyniósł do domu tylko cześć tygodniowego zarobku, i człowiek ten pobity przez żonę umarł nagle dnia 5go b. m.

„Gazeta Lwowska” z 13 lipca 1864

Szczęśliwa wyspa

4 października 2014

Szczęśliwą wyspę spotkało nieszczęście.

Szczęśliwą wyspą jest Islandya, na której, w pośród 70-tysięcznej zamieszkującej ją ludności od r. 1835 nie zaszedł ani jeden wypadek morderstwa. W tych dniach dopiero jakiś ladaco zadusił młodą dziewczynę. Fakt ten wywołał ogólne na całej wyspie oburzenie, a jeszcze większe zdziwienie, że rodowity islandczyk czegoś podobnego mógł się dopuścić.

„Gazeta Rzemieślnicza” z 17 listopada 1891

Zwalczanie anarchii na drogach

4 października 2014

Okólnik p. premiera Składkowskiego w sprawie zwalczania anarchii na drogach.

Warszawa. 13. 5. (PAT.)

P. Prezes Rady Ministrów, jako minister spraw wewnętrznych, wydał do wszystkich wojewodów i starostów następujący okólnik w sprawie ruchu na drogach:

Pomimo mego zarządzenia z dnia 17 września r. ub., wykroczenia przeciwko przepisom o ruchu na drogach trwają w dalszym ciągu i nie są dość energicznie zwalczane. Oprócz wykroczeń, popełnianych przez używających drogi, którzy z reguły przepisów o ruchu nie przestrzegają, powodując tym ciągłe wypadki, szczególnie częste są wybryki nieletnich, którzy przejeżdżających, zwłaszcza samochodami obrzucają kamieniami, rozsypując szkło, gwoździe itp., powodując niebezpieczeństwo dla zdrowia jadących oraz uszkodzenia pojazdów.

Ten stan rzeczy bezwzględnie nadal tolerowany być nie może, polecam z całym naciskiem przystąpić do energicznej walki z anarchią na drogach publicznych. W stosunku do wykraczających należy z całą surowością stosować kary przewidziane w ustawie o przepisach porządkowych na drogach publicznych, szczególniej w tych przypadkach, gdy przepisy przekraczane są świadomie.

O ile chodzi o wybryki nieletnich, należy pociągnąć do odpowiedzialności za brak dozoru ich rodziców czy opiekunów. Przypominam również o przepisach porządkowych na drogach publicznych o odpowiedzialności majątkowej rodziców i służbodawców za nieletnie dzieci i służbę do lat 14, oraz o odpowiedzialności wsi, osad i miast, na których terenie dokonano szkody przez niewykrytych sprawców spośród ludności miejscowej.

W zakończeniu Minister poleca, aby szczególny nacisk położyć na szybkie załatwienie spraw karnych przy wykroczeniach przeciwko przepisom o ruchu. Sprawy takie winny być załatwiane bez żadnej zwłoki i traktowane jako bardzo pilne.

„Gazeta Lwowska” z 14 maja 1937

Atak szaleńca w kościele

4 października 2014

Obłąkany w kościele.

Z Mławskiego donoszą do „Gazety Polskiej”, w Warszawie o strasznym wypadku, jaki się zdarzył w zeszłą niedzielę w kościele parafialnym w osadzie Szreńsk.

Na sumę przybył razem z innymi włościanin ze wsi Krzywki, Maciej Kodera, od roku już obłąkany. Obłąkanie Kodery było w ostatnich czasach spokojne i nikt się nie spodziewał katastrofy, która nastąpiła w kościele. Podczas sumy Kodera wyjął ukryty pod sukmaną tasak i w jednej chwili rozciął na dwoje głowę stojącej przed nim Anny Dzierzgówny, młodej włościanki, która w dniu tym ślub brać miała. Widząc to pan młody, Józef Wyderski, rzucił się na waryata, lecz nim zdążył pochwycić go za ręce, został ugodzony w twarz i padł na ziemię ze zdruzgotaną szczęką. Przerażony lud począł uciekać z kościoła, tłocząc się straszliwie we drzwiach, a tymczasem odważniejsi walczyli z obłąkanym, do którego przystęp był trudny, bo oparłszy się plecami o ścianę, groził, że każdego zabije, kto się zbliży. Dopiero Wincenty Sadłek ze wsi Zawady, chwyciwszy chorągiew kościelną, silnem uderzeniem ogłuszył szaleńca. Anna Dzierzgówna wyzionęła ducha, a narzeczony jej, jakkolwiek ciężko ranny, zachowany będzie przy życiu, dzięki energicznemu ratunkowi, udzielonemu przez miejscowego aptekarza. Macieja Koderę związanego odwieziono do szpitala do Mławy. W zamieszania ucieczki wiele osób poniesły przy tłoczeniu we drzwiach mniejsze lub większe obrażenia. Opowiadają, że Maciej Kodera przed kilku miesiącami usiłował utopić dwoje własnych dzieci, czemu zaledwie zapobiedz zdołano. Kościół w Szreńsku, jako sprofanowany, został zamknięty i dopiero po dopełnieniu rekoncyliacyi, t. j. powtórnego poświęcenia, świątynia będzie otwartą.

„Przyjaciel Domowy” z 13 września 1884

Egzekucja w Samborze 1898

4 października 2014

Wyrok śmierci.

Z Sambora donoszą dnia 21. b. m.:

Już wczoraj wieczorem zaintrygowało nasze miasteczko przybycie nieznanych trzech osób. Najstarszy między niemi człowiek olbrzymiej postaci, o szerokich barkach, czerwonej twarzy, wielkich oczach robi niemiłe wrażenie, jego djalekt niemiecki i sposób wyrażania się zwracał uwagę. Dziś rozwiązała się zagadka. Jest to kat Selinger, który niedawno wykonał wyrok śmierci na Doleżalu we Wiedniu i tutaj przybył na egzekucję.

Mikołaj Kozak dwudziestodwuletni morderca żandarma Kalby w Żurawnie, zakończy jutro o świcie swe życie krótkie, lecz bogate w kryminalne epizody. Kozak chłop silny i krępy w sierpniu 1897 roku siekierą zamordował żandarma, który w służbie ścigając złodzieja przez trzydzieści dziewięć godzin bezustannie, usnął na ławeczce pod karczmą i zrabował mu 6 zł. 40 ct. i tytoń. Prezydent sądu dr. Sahanek ogłosił mu dziś, że cesarz zatwierdził wyrok sądu przysięgłych, skazujący go za morderstwo i rabunek na śmierć przez powieszenie. Wykonanie wyroku nastąpi w sobotę dnia 22. b. m. o godzinie 6. rano; – dziś Kozak odprowadzony do osobnej celi obok kaplicy więziennej pod eskortą straży więziennej, ma się pogodzić z Bogiem.  Czytaj dalej…

Amator warkoczów

4 października 2014

Amator warkoczów.

Od kilku tygodni pomiędzy podlotkami berlińskiemi panował popłoch, jakiś bowiem niewyśledzony mężczyzna bardzo zręcznie ucinał panienkom warkocze. Policya po długich poszukiwaniach odkryła naruszcie sprawcę tych zamachów na drogocenną ozdobę głów kobiecych w osobie słuchacza Politechniki, uczęszczającego na oddział budowy okrętów. W mieszkaniu jego znalazła policya 31 warkoczów, które były ukryte w biurku, a każdy z nich miał opaskę z datą odcięcia. Motywem czynu jest prawdopodobnie chorobliwy popęd. Sprawca znajduje się w areszcie śledczym.

„Gazeta Lwowska” z 1 lutego 1906

Wdzięczni złodzieje

7 czerwca 2014

Wdzięczni złodzieje.

Zabawną ale podobno autentyczną historyę opisuje Kurjer Codzienny. Żył sobie w Lubelskiem dosyć ubogi dzierżawca; serce jego zapałało gorącą a namiętną miłością ku bogatej córce sąsiadującego z nim dziedzica. A że zapały jego w skutkach okazały się stokroć silniejszemi od przeszkód, przeto w niedługim czasie zdołał zdobyć rękę panny. Oznaczono dzień ślubu, a p. dzierżawca pożyczył od innego sąsiada karety i czwórki tęgich karoszy, które miały go powieźć do ołtarza. Tak przygotowany w wilię ślubu, położył się spać i oddał się świetnym marzeniom. Widział się już we śnie najszczęśliwszym z ludzi, gdy na raz budzi go hałas z uśpienia. Zrywa się i chwyta za dubeltówkę. Ledwie zdążył wyjść na ganek dworku, aż tu widzi, jak jego ludzie prowadzą czterech złodziei, którzy schwytani zostali właśnie przy kradzieży wypożyczonych koni. Z przerażenia p. dzierżawca zaledwie mógł przyjść do siebie, po głowie zaczęły mu się snuć następstwa kradzieży, gdyby się była udała. Uradowany jednak, że tak szczęśliwie rzecz cała się złożyła, zamiast odstawić do więzienia złodziei, ugościł ich suto i opowiedział, jaką mogli straszną wyrządzić mu krzywdę. Traktament był serdeczny i ugoszczenie sute; złodzieje zdumieni, puszczeni zostali po uczcie na wolność. Nazajutrz nasz dzierżawca szczęśliwie pojechał do ołtarza i powrócił z nadobną żoną do domu. Tu czekała go prawdziwa niespodzianka. W nocy ludzie jego na łące znaleźli czwórkę spętanych koni, z których jeden miał na szyi worek, a w nim papiery i świadectwa najformalniejsze, iż konie te kupione zostały na jarmarku i ofiarowane przez złodziei koni dzierżawcy za sute przyjęcie, jakiego w jego domu doznali.

„Gazeta Lwowska” z 22 grudnia 1881

Strzeżcie się brunetek

15 marca 2014

Strzeżcie się brunetek!…

Brunetek należy unikać – zawyrokował sędzia najwyższy z Los Angelos w Kalifornii, udowodniając przytem, że najczęściej brunetki są przyczyną zdrady małżeńskiej. Liczba brunetek, które oskarżone są w procesach o przyczynienie się do zdrady małżeńskiej, jest wprost olbrzymia. Swoje śmiałe wywody popiera sędzia długoletniem doświadczeniem, podczas którego rozważał sprawy przeszło 4000 rozwodów i przytacza dane statystyczne. Od d. 1-go do 26-go z. m. prowadził sędzia 110 procesów rozwodowych. W 94 przypadkach ustalono istotną przyczynę rozwodu, w 71 – udowodniono winę męża, a w 23 – winę żony. W 2/3 przypadków przyczyną rozwodu była zdrada małżeńska z winy brunetek, gdyż tylko 5 żon było w tem blondynkami. Zdaje się, że ten sam fenomen da się zauważyć i wśród mężczyzn. W małżeństwach, które rozchodzą się z powodu zdrady, 3/6 mężów to bruneci – tak przynajmniej utrzymuje New-York World w jednym z ostatnich swoich numerów.

„Gazeta Lwowska” z 22 listopada 1913

Niezwykłe oszustwo

15 marca 2014

Niezwykłe oszustwo.

Piszą z Nura gubernji łomżyńskiej:

Do Jana Morawskiego przybyli jacyś obcy ludzie i oznajmili mu, że posiadają plany, a na nich oznaczone miejsce, gdzie znajduje się skarb zakopany w ziemi. Łatwowierny gospodarz przyjął przybyszów, poczem udali się na poszukiwanie miejsca. Jakoż natrafili na pudełko, po roztworzeniu którego okazało się dużo pieniążków żółtych z wyobrażeniem Napoleona III. Jedną sztukę wyjętą zawiózł M. do Ciechanowca i załatwiwszy sprawunek upewnił się, że znaleziono prawdziwe złoto. Owi podróżni po namyśle oświadczyli, że podług sprawiedliwości połowa znalezionego skarbu powinna należeć do nich, wszelako mając na względzie uczciwość i dobre przyjęcie gospodarza, żądają tylko 400 rubli, a po więcej przybędą innym razem. Otrzymawszy żądane 400 rubli, żegnani życzliwie, na wozie tegoż gospodarza odjechali do Małkini. Wkrótce wieść o znalezionem złocie rozeszła się po wsi i dalej, okazało się jednak, ze pieniążki te były to zwyczajne nie mające żadnej wartości marki do gry w karty.

„Przyjaciel Ludu” z 10 czerwca 1900

« Poprzednia stronaNastępna strona »