Wpisy otagowane jako 1916

Konfiskata metali kolorowych

28 lipca 2009

W sprawie konfiskaty kruszców.

Ponieważ z różnych stron otrzymujemy zapytania o konfiskacie miedzi, mosiądzu i czystego niklu, przeto podajemy raz jeszcze przepisy o podlegających zgłoszeniu, dobrowolnie nie oddanych, przedmiotów używanych i nieużywanych. Zgłaszać należy aż do 16 listopada na przeznaczonych do tego formularzach:

1. Przedmioty z miedzi i mosiądzu:

a) naczynia i przedmioty gospodarcze wszelkiego rodzaju, używane do gotowania i pieczenia a mianowicie: kotły do gotowania i z wkładkami, kotły do marmelady i lodów, garnki, naczynia do gotowania owoców, patelnie, formy do pieczenia, rondle, chłodniki, miski, naczynia do gotowania ryb, tace, łyżki wazowe, moździerze, formy go galaretki, nakrywki wszelkiego rodzaju, puszki, węborki, herbatniki, dzbanki, miary, naczynia do gotowania mleka, tarki, przetaki, szufelki, lejki itd.;

b ) kotły do prania, drzwiczki przy piecach kaflanych i maszynki do gotowania;

c) wanny do kąpania;    Czytaj dalej…

Brak monet niklowych

25 lipca 2009

Brak monety zdawkowej, zwłaszcza 10- i 5-ciofenygówek daje się coraz więcej odczuć wszędzie, a więc w handlach, bankach, na kolejach, tramwajach itd. Z powodu tego braku zachodzą bezustannie zajścia niemiłe. Znaczki pocztowe, któremi chciano sobie pomódz, okazały się niepraktycznemi, gdyż szybko niszczeją, mianowicie gdy znajdują się w rękach osób ciężko pracujących. Zdarza się bardzo często, że nie posiadający drobnej monety muszą wychodzić z tramwajów, jeśli urzędnicy lub urzędniczki nie mają jej również. Dużo osób odchodzi na dworcu bez biletów i zniewolone są co najmniej podróż odroczyć. Postanowiono kres położyć tym nieprzyjemnym stosunkom. Magistrat poznański wniósł u Banku Rzeszy o pozwolenie na bony miejskie, które mają zastąpić brak monety niklowej i miedzianej, utrudniający w wysokim stopniu handel i przemysł. Dyrekcya zaś kolejki elektrycznej postanowiła zaprowadzić bilety, które będzie można zakupywać od razu w większej ilości.

„Dziennik Poznański” z 31 października 1916


Automaty ze znaczkami pocztowemi.

Administracya pocztowa zwraca uwagę, aby do automatów ze znaczkami nie wrzucano dziesięciofenygówek żelaznych, ponieważ tylko przy wrzuceniu monet niklowych istnieje pewność otrzymania znaczków.

„Dziennik Poznański” z 8 sierpnia 1916

Chodzenie boso

25 lipca 2009

Chodzenie boso.
Szkolna komisya miejska w Monachium nakazała kierownikom szkół ludowych zwracanie młodzieży szkolnej uwagi na to, ażeby podczas dni gorących chodziła boso, zarówno ze względów hygienicznych jak i ze względów oszczędzania zapasów skór.

„Dziennik Poznański” z 7 czerwca 1916


Bez pończoch.

Pruski minister, oświaty, zarządził, że dzieciom wolno chodzić do szkoły boso, co więcej, że chodzenie boso jest pożądane.

Frankfurter Zeitung umieściła z tego powodu w feljetonie mały traktat o licznych zaletach chodzenia boso, o czem zresztą pisał i mówił dużo ks. Kneip. Wydając owo zarządzenie, pruski minister miał na celu wyłącznie oszczędzenie obuwia, pończoch i skarpetek. Inne cele w obecnych czasach wojennych zeszły na plan najodleglejszy.

W Wiedniu już wiele pań z powodu wygórowanych cen, do jakich doszły pończochy, chodzi tylko w sandałach, ale bez pończoch. Odzywają się głosy, wzywające bogaty świat kobiecy, ażeby dał dobry przykład i jął się sandałów bez pończoch, ale czy skutek był pożądany, nie wiadomo. Ludzie zamożni opuścili wielkie miasta, a miejsca kąpielowe jako takie właściwie nie istnieją.

„Gazeta Lwowska” z 27 lipca 1917


Chodzenie boso.

„Kuryer Warszawski” donosi:

Otrzymaliśmy odezwę następującą: Niżej podpisani, idąc za przykładem Würzburga, Wiednia i kilku polskich miast prowincyonalnych, jakoteż za głosem opinii publicznej, której wyraz dały liczne artykuły w prasie warszawskiej, mając na względzie niebywałą drożyznę obuwia oraz wyrobów wełnianych i bawełnianych i łączący się z tą drożyzną faktyczny brak wyrobów pończoszniczych na rynku, zagrażający katastrofą w porze zimowej, uważają, iż w tych warunkach dalsze odziewanie nóg, jako nie wywołane ani chęcią chronienia ich przed wpływami ujemnemi atmosfery, ani względami obyczajowemi, byłoby marnotrawstwem, zarówno społecznem, jak prywatnem.

Wzywają wobec tego ogół koleżanek i kolegów, aby, gdziekolwiek się znajdują, począwszy od dnia 25 lipca br., chodzili przez lato boso lub w sandałach (w trepach). (Koleżanki – również w pantofelkach na bosych nogach). Pierwsze spotkanie bez pończoch i skarpetek, podczas dyżuru środowego w siedzibie „Bratniej pomocy” dnia 25-go lipca 1917 r.”.

Następuje kilkadziesiąt podpisów.

Jak widzimy, idea chodzenia boso zatacza coraz szersze kręgi. Propaganda w tym kierunku znajduje coraz więcej chętnych wykonawców. Przykład młodzieży akademickiej będzie niewątpliwie wzorem bardzo zachęcającym.

Agitacya chodzenia boso stopniowo wytwarza „bosą modę”, o co głównie chodziło inicyatorom.

„Głos Rzeszowski” z 29 lipca 1917

Ziemniaki jako środek do czyszczenia

25 lipca 2009

Ziemniaki jako środek do czyszczenia.

Dzisiaj, kiedy mydło stało się skutkiem swej ceny nieledwie przedmiotem zbytku, nie od rzeczy będzie przypomnieć, że doskonale można je zastąpić ziemniakami w najrozmaitszej formie. I tak oskrobiny ziemniaka, pokrajane w drobne kawałki i zmieszane z niezbyt wielką ilością wody, bardzo dobrze nadają się do mycia szklanek, karafek, słojów i t. p., niszcząc bez śladu nawet zastarzałe plamy na szkle. Utarty surowy ziemniak, przedtem tylko dobrze obmyty, jest doskonałym środkiem do czyszczenia kolorowych materyi wełnianych i tapet, które po dwukrotnem umyciu spłukać jeszcze tylko słabym rozczynem octu. Ziemniaków można także używać w zastępstwie zwykłego mydła do prania bielizny. W tym celu gotuje się ziemniaki, tak jednakże tylko, aby były jeszcze nieco twarde i nie rozsypywały się w ręce, gdy się niemi naciera brudną bieliznę, zupełnie tak samo jak mydłem. Ziemniaki czyszczą bieliznę lepiej aniżeli mydło. Podobnie można ziemniakami prać kolorowe chusty, kamizelki i t. d., ponieważ nie tracą one skutkiem tego ani na kolorze ani na swej wartości.

„Dziennik Poznański” z 12 stycznia 1916

Wrony pieczone lub gotowane

29 sierpnia 2008

Wrony pieczone lub gotowane.

Z powodu braku mięsa pojawiają się najróżniejsze pomysły. I tak naprzykład orzekli znawcy, że wrony, zwłaszcza młode, są dla ludzi odpowiedniem pożywieniem. Twierdzą oni, że należy zerwać z przesądem, jakoby wron jeść nie można. W niektórych miastach zajmują się już sprzedażą tych ptaków. Ukazały się także w Poznaniu. W składzie delikatesów przy placu Wilhelmowskim można je nabywać po 75 fen. Wronę piecze się lub gotuje. Znawcy twierdzą, że gotowane są smaczniejsze.

Z miarodawczej strony donoszą: Minister rolnictwa wydał rozporządzenie, dotyczące strzelania wron, których mięso służyć ma ludności jako pożywienie. Obecne położenie rynku mięsnego zmusza do zwrócenia uwagi na mało używane zazwyczaj środki spożywcze, do których należą też bardzo smaczne młode wrony. Na ogół są wrony pożyteczne, lecz w okolicach, gdzie ukazują się bardzo licznie, niemało też wyrządzają szkód. Według prawa o ochronie ptaków z roku 1908 wolno chwytać ptaki należące do rodziny kruków i wron. W tym roku jednakże zaleca się wrony zużyć na pożywienie dla ludności. Właściciele parków, lasów i t. d., w których znajdują się wronie kolonie, mają albo na własny rachunek postarać się o przetrzebienie wron, albo zezwolić innym osobom strzelać do nich na swoim terenie. Tam, gdzie brak strzelców, można też młode wrony spędzać z gniazd. Landraci i zarządy policyjne w miastach mają handlarzom dziczyzną wskazać na możliwość zakupywania wron i publikować w gazetach oferty kupna.

Z różnych stron zalecano też zużyć na pożywienie kosy. Projekt ten jednakże minister rolnictwa odrzucił, gdyż korzyść, jaką osiągniętoby z mięsa kosów, ani w części nie dorównywałaby korzyści, jaką ma z ptaków tych rolnictwo.

„Dziennik Poznański” 18 maja 1916

Telegrafon

28 sierpnia 2008

Telegrafon.

Ulepszenie i uzupełnienie telefonu w ten sposób, aby można go używać nawet w razie nieobecności w domu osoby, z którą chce się rozmawiać, powiodło się inżynierom berlińskim Seelau’owi i Newmanowi. Wynalazek nazywa się telegrafon. Polega on na tem, że przy telefonie znajduje się drugi aparat, który można każdej chwili za pomocą dźwigni połączyć z telefonem. Mający w domu telefon połączy zatem, nim wyjdzie z domu, obydwa aparaty, i telegrafon, skoro zawoła kto telefonem nieobecnego, porusza się automatycznie, to znaczy, że poruszają się wałki, na których się zaznaczają słowa, wypowiedziane przez telefon. Ale nieobecny przed wyjściem z domu zostawił też dla wołającego go telefonem wiadomość n. p. taką: „Müllera nie ma w domu, ale proszę mówić, aparat przyjmie słowa wypowiedziane”. Gdy ten, co mówił, zawiesi swoją słuchawkę, rozłączy się automatycznie połączenie. Wszelkie funkcye aparatu dokonują się automatycznie bez udziału urzędu telefonicznego. Telegrafon może przyjmować dowolną liczbę rozmów.

„Dziennik Poznański” 5 września 1916

Laski i parasole jako środki oświetlenia

11 sierpnia 2008

Laski i parasole jako środki oświetlenia.

W jaki sposób mieszkańcy stolicy francuskiej, zmuszeni do znacznego ograniczenia oświetlenia miasta w porze nocnej, zdołali sobie poradzić, wynika z doniesienia paryskiego pisma „Gaulois” o wynalazku, budzącym w stolicy obecnie największe zainteresowanie. Otóż pewien paryski dom towarowy rzucił na rynek paryski laski i deszczochrony, mające Paryżanom i Paryżankom, wracającym ociemnionemi ulicami z teatrów i restauracyi do domu, zastąpić brak latarń ulicznych. Laski te i parasole zaopatrzone są w drobniutką lampkę elektryczną z jedną bateryą. Obejmując rękojeść laski lub parasola, naciska się na umieszczony tamże guzik i zapala tem samem ukrytą tam lampkę. Pisma niemieckie powtarzając tę wiadomość za pismem francuskim, dodają uwagę, że jeżeli można uwierzyć doniesieniu tego pisma, to cały Paryż obiega obecnie miasto w godzinach nocnych z takiemi świecącemi laskami i parasolami w ręku, wywołując wrażenie, jakoby miasto zapełnione było tysiącami poruszających się robaczków świetlanych.

( Kb )

„Dziennik Poznański” z 13 stycznia 1916

« Poprzednia strona