Wpisy otagowane jako archeologia

O skarbach

23 września 2011

KORESPONDENCYA.
Z powodu poszukiwań skarbów ukrytych, nowego typu antykwaryuszów, oraz legend o sekretach i narzędziach czarodziejskich, niezbędnych dla odszukiwania skarbów.

Kijów 30 Grudnia 1889 r.

Niektórzy publicyści miejscowi są tego przekonania, że badania dokonane w ciągu lat ostatnich w naszych okolicach przez archeologów i amatorów, dały ludowi prostemu pierwszy popęd do poszukiwania skarbów.

Mniemanie to jest mylnem.

Od niepamiętnych czasów lud tutejszy przechowywał podania o wypadkach historycznych, podczas których zakopywano do ziemi mienie, w celu ochronienia go od rabunku. Niemamy takiej miejscowości, gdzieby nie krążyły legendy, odnoszące się do dawnych wojen i skarbów wówczas zakopanych, przyczem zwykle jest mowa o napadach tatarskich i hajdamackich, niekiedy bez świadomości nawet o ich znaczeniu.

Podania te, przechodząc z pokolenia na pokolenie, w części zatraciły historyczny swój charakter i przeistoczyły się w legendy z domieszką rzeczy nadzwyczajnych; jednakże łatwo jest w nich dostrzedz początek osnuty na fakcie historycznym, prawdziwym. Rozmaite wersye tej samej legendy zdarza się słyszeć nieraz w różnych miejscowościach, ale, po odrzuceniu dodatków wtrąconych, łatwo jest poznać jednaki ich pierwiastek, wspólną genezę. Lud prosty zawsze mocno wierzył w te legendy i dawniej szukał też skarbów nie mniej chciwie. Będąc atoli w większej niż obecnie zależności, taił się z tem; tylko w nocy rozkopywał kurhany i horodyszcza, któremi tak bogate są Wołyń, Ukraina i Podole, a znalezione przedmioty sprzedawał pokryjomu, w najbliższych miasteczkach miejscowym złotnikom, żydkom. Obecnie, po emancypacyi, mniej trwożliwy poszukuje na swej ziemi, a czasami i na obywatelskiej, śmiało, we dnie, po skończonych robotach, a znalazłszy, nie zawsze się z tem chowa, lecz sprzedaje jawnie więcej ofiarującemu.   Czytaj dalej…

Wykopaliska na Dzikich Polach

12 maja 2011

Wykopaliska na Dzikich Polach.

Jak już donieśliśmy pokrótce, prof. Wesołowski natrafił na niezmiernie ciekawy plon archeologiczny przy rozkopywaniu wielkiego kurhanu w okolicy miasta Melitpola taurydzkiej gubernii, na terytoryum dawnych Dzikich Pól. Kurhany, w których podejrzywano mogiły królów scytyjskich, rzadko kiedy dawały przy rozkopywaniu bogatszy plon archeologiczny. Przyczyna tego faktu była jasna : ciekawość nie jest wyłącznie cechą dzisiejszych archeologów, owszem w uczucie, wzmocnione w dodatku nadzieją znalezienia skarbów, były wyposażone i poprzednie pokolenia ludzkie, aż do współczesnych budowniczych kurhanów. Dlatego też dzisiejszy archeolog znajduje już przeważnie resztki, zostawione przez dawnych poszukiwaczy, a doświadczenie nauczyło go nawet rozróżniać epoki tych poprzednich poszukiwań: ludzie nowsi kopali w kurhanach pionowe szyby, natomiast bogobojni powiedzmy Scytowie, znacznie lepiej poinformowani, gdzie czego należy szukać, bo sami byli obecni przy uroczystych pogrzebach, dawali spokój nawierzchni kurhanu, a przebiwszy się sztolnią na powierzchni ziemi do centrum nasypu, schodzili ztamtąd w głąb i dochodzili do właściwych grobów. Mimo prowadzonych w ten sposób od wieków poszukiwań, przecież coś ocalało i dla uczonych, a rozkopany przez profesora Wesołowskiego kurhan, zwany w okolicy „Sołoha”, dał wprost wspaniałe zabytki i skarby.

Badanie „Sołohy” prowadzi wymieniony profesor już od kilku lat i w przeszłym roku doszedł do grobu centralnego, ograbionego jednak już przez poszukiwaczy skarbów. Grób ten stanowiła obszerna komora 8-metrowej głębokości, wyłożona kamieniem; poszukiwacze poprzedni zostawili sporo przedmiotów, z których można wnioskować, że było to miejsce spoczynku kobiety; znaleziono tam igłę złotą, ruchome „ognisko domowe” z bronzu i kilka glinianych amfor greckich. Pilne badanie komory naprowadziło jednak na ślad bocznych kurytarzy i roboty, prowadzone tego lata, doprowadziły do odkrycia nienaruszonych dwóch innych grobowców.   Czytaj dalej…

Zatopiony skarb

6 września 2010

Skarb zatopiony.

W okolicy naszej, pisze ś. p. Morzycki, jest wieś Sadłużek (1), głośna podaniem o znakomitym skarbie, który ma znajdować się na dnie małego jeziora, przy niej położonego. Wieść niesie, że za panowania Władysława Łokietka w czasie rozterków z Krzyżakami, przed bitwą stoczoną na polach Płowiec (27 IX. 1331), które leżą stamtąd o milę, może w epoce, kiedy on był jeszcze książęciem na Brześciu, a brat jego Ziemomysł książęciem na Inowrocławiu, stąd położonym o mil trzy, i kiedy ten niecny w sprawie narodowej renegat, razem z przyjaciółmi swoimi, Krzyżakami, najeżdżał braterskie dzierżawy, wśród takich zawichrzeń powszechnych, wstrząsających całą krainę polską, na drobne księstwa podzieloną, a w szczególności tę tutaj okolicę, jeden z możnych panów, przodek familii Dąmbskich, późniejszych hrabiów na Lubrańcu, zebrawszy tak swoje własne, jako też sąsiedniej szlachty kosztowności, zamknął je w żelazną skrzynię i w tem jeziorze zatopił. Skrzynia ta miała być umieszczona na dwóch kołach. Gmin, dbały o zachowanie śladów, podanie utwierdzających, stara się dotąd o utrzymanie wyrazistości wyżłobienia kolei, którędy ze stromego brzegu skrzynia ta sprowadzoną być miała. Na prost takowej kolei, dotąd widocznej, o kilka łokci od brzegu, jest utkwioną w wodach jeziora tyka, w miejscu, jak mówią, zatopionej skrzyni. Woda jest tam głęboką łokci sześć. W dawnych tranzakcyach, przenoszących dziedzictwo wsi Sadłużka na inne rody, potomkowie Dąmbskiego stawali zawsze, jak mówią, do aktów, niby strona interesowana, zastrzegająca sobie wyłączne prawo własności do zatopionego skarbu. Za byłego zaś rządu pruskiego, właściciel dóbr sprowadził podobno z Gdańska majtka, który zanurzywszy się w jezioro, przekonał się, że na dnie jest rzeczywiście skrzynia żelazna dziewięć stóp długa na półwozie, w muł zagrzęźnięta. Wartoby zachęcić archeologów do jakiego stowarzyszenia się celem wydobycia tak ciekawego zbioru dawnych zabytków. Do takowego przedsięwzięcia znalazłoby się bezwątpienia wielu akcyonaryuszów, aby tylko stanął naczelnik, dający swojem usposobieniem rękojmię możności doprowadzenia do skutku zamierzonego dzieła.

M. M. M.

„Wiadomości numizmatyczno-archeologiczne” 1895 nr 4

Skarb z Rzymu

14 listopada 2009

Z Rzymu. Znalezienie wielkiego skarbu.

Dla Ojca św. niesie ofiarę cały świat, lecz nie tylko ludzie niesą ofiarę, lecz i ziemia. Przed niedawnem czasem znaleziono przy kopaniu dołu na fundamenta mostu mnóstwo marmuru i wyrobów marmurowych jako to: framug, posągów i t. d., które od kilku wieków w ziemi spoczywały, i dopiero teraz wychodzą na jawo, kiedy Ojciec św. w największéj znajduje się potrzebie. Kopią co raz dalej i co raz więcéj dostawają skarbów starożytnych. Lecz i same stare mury zamków papiezkich otwierają się dla Ojca św. Oto gdy odnawiano podłogę w warownym zamku, zwanym Engelsburg, odkryto ogromny skarb złota i srébra, o którym nikt nie wiedział. Domniewają się, że to sławny skarb Sykstusa V, o którym między ludem krążyły aż dotąd różne powieści. Niewierni powiedzą, że to przypadek, lecz wierni poznawają w tem palec Opatrzności Boskiéj.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 5 czerwca 1868

Otwarcie trumny Karola XII

28 lipca 2009

Otwarcie trumny Karola XII.

W środę ubiegłego tygodnia nastąpiło w Sztokholmie otwarcie trumny Karola XII, głównie celem zbadania przyczyny śmierci wielkiego wodza szwedzkiego. Zginął on od kuli, niewiadomo jednak, czy od nieprzyjacielskiej, czy też od szwedzkiej.

Po zdjęciu wierzchu sarkofagu trumnę przeniesiono do kaplicy Gustawa Wazy w kościele Ridderholmskim. Wieko trumny otwarto w obecności księcia Karola szwedzkiego, jako przewodniczącego związku Karolinów. Dalej uczestniczyli przy tej ceremonii laureat Nobla Werner von Heidenstamm, który przez dzieło swe „Karolingowie” stworzył nieśmiertelny pomnik dla Karola XII, słynny podróżnik Sven Hedin, jako archiwaryusz państwowy, wybitny antropolog szwedzki profesor Fürst z Lund, historyk profesor Hjärne i profesor Heldenforff oraz szereg lekarzy i mężów nauki.

Gdy wieko trumny otwarto, przekonano się, że zwłoki królewskie tak samo, jak podczas otwarcia trumny w roku 1859, pokryte były na głowie i piersiach proszkiem, zawierającym konserwujące substancye. Po usunięciu proszku przystąpiono do dalszego badania i dokonano szereg zdjęć fotograficznych.

Choć wszyscy uczestnicy ceremonii zobowiązali się dochować jak najgłębszej tajemnicy do chwili ukończenia badań, doszło jednak do publicznej wiadomości, że głowa króla zachowała się nadzwyczaj dobrze. Kształt i rysy twarzy rozpoznać można jeszcze dokładnie, kolor skóry był woskowo-żółty z kilku silnie występującemi plamami koloru czarno-szarego, a nad przestrzeloną prawą skronią leżał kawałek białego płótnia. Ręce tkwiły w wielkich, żółtych rękawicach. Okrycie zwłok królewskich było jak najprostsze. Znaleziono tylko cokolwiek płótna, zakrywającego ciało aż po twarz, a zachowanego bardzo dobrze. Wierzyć sie wprost nie chciało, że to wszystko spoczywało w trumnie około 200 lat.   Czytaj dalej…

« Poprzednia strona