Wpisy otagowane jako Rosja

Wygrany proces hr. Andrzeja Zamojskiego z carem

28 lipca 2009

Rząd moskiewski zabrał hr. Andrzejowi Zamojskiemu w czasie powstania fabryki na Solcu i pałace na Nowem Świecie w Warszawie. Hr. Zamojski wytoczył więc w Londynie proces Carowi, i bez ceremonii nałożył areszt na carskie kapitały deponowane w piwnicach banku angielskiego. Sprawa ta nareszcie ukończyła się już w sądzie Londyńskim. Hr. Zamojski wygrał, i bank tytułem wynagrodzenia z kasy Carskiej wypłacił Zamojskiemu 4,000000 rubli.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 14 października 1869

Zakazane cylindry

28 lipca 2009

Noszenie kapeluszy cylindrowych ma być w Petersburgu wzbronione, a to z tego powodu, iż spiskowcy nihilistyczni noszą w nich ukryte bomby i inne przyrządy zbrodnicze.

„Pogoń” z 10 kwietnia 1887

Łyżeczki do herbaty z dziurkami

26 lipca 2009

Łyżeczki do herbaty z dziurkami
Niezwykły pomysł walki ze złodziejstwem w Odesie

Czego, jak czego, ale pomysłów nie brak sowieckim dygnitarzom. Niektóre z tych pomysłów doprawdy zasługują na przekazanie potomności jako kapitalne curiozum. Oto ostatnio „Prawda” moskiewska z najlepszą miną podała wiadomość, że w bufetach kolejowych zarówno w Odesie jak i na wszystkich stacjach wprowadzono do użytku łyżeczki do herbaty z dziurkami, przyczem w tym celu poprostu przedziurawiono wszystkie łyżeczki. Ten oryginalny sposób zastosowano z konieczności, ponieważ nie umiano sobie poradzić z masowemi kradzieżami łyżeczek przez podróżnych pijących w bufetach herbatę. Sposób okazał się skutecznym: obecnie nikt nie kradnie łyżeczek. No bo i cóż za korzyść z przedziurawionej łyżki.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1930

Wiadomość z Rosji sowieckiej

26 lipca 2009

Znamienny list na ścianie wagonu z Bolszewji.

Do stacji Stołpce przybył wagon ryb z Astrachania z Rosji sowieckiej. Po wyładowaniu skrzyń, na ścianie wewnętrznej wagonu ukazał się oczom robotników następujący napis kredą: „Wam rybu posyłajem, sami z gołoda pomirajem”. Poniżej znajdował się drugi napis: „U nas republika 12 liet, nu ni… niet”. W drugim wierszu zbyt dosadny wyraz zastąpiliśmy kropkami. Napisy te przeczytał przedstawiciel sowieckiego „Wniesztorgu” w Stołpcach.

„Dziennik Poznański” z 26 września 1930

Handel ludźmi

26 lipca 2009

Z Lublińca.

Już od kilku lat kręcą się moskiewscy zwodziciele między ludem Górno-Szlązkim, namawiając go do opuszczenia ojczystej ziemi i do przeniesienia się do Rossyi. Miłość i przywiązanie do ojczystéj ziemi jest to osobliwą cnotą Polaka i także Górno-Szlązaka, lecz bylić i tacy lekkomyślni, którzy puścili wróbla z ręki, a myśli swe obrócili za drozdami, które im pokazywał agent na dachu moskiewskim.

Wiedząc Moskale, żeby im nikt nie uwierzył, najęli sobie szalbierzów, na Szlązku mieszkających, którym za każdego Szlazaka uwiedzionego i wychodzącego do Rossyi, płacą parę rubli. Takim sposobem założyli Moskale handel z ludźmi w naszéj ojczyźnie, a bieda przebieda, znaleźli dość cygańskich bezbożników, którzy uwodząc głupich wieśniaków, sprzedają ich Moskalom. Zwodziciele nie szczędzą największych obietnic. Obiecują wyrobnikom, że w Rossyi zarobią codziennie półtora rubla, że im rząd moskiewski daruje wielkie posiadłości, które za najniższą cenę a dwadzieścialetnią opłatę zaraz objąć mogą.

Tu u nas dało się przed dwiema laty zbałamucić blisko 60 ludzi, którym obiecywano dobréj roli w Rossyi mórg po 2 ruble. Zabrali niektórzy z sobą po parę set talarów, aby sobie zakupić wielkie grunta, lecz za parę miesięcy powrócili o żebraczym kiju, a to jeszcze ledwie potajemnie uciekli z szponów rossyjskich. Agenci moskiewscy odprowadzili zaprzedanych Szlązaków na pierwsze cło moskiewskie a odebrawszy za każdą głowę po 6 rubli, oddali wychodźców Moskalom, którzy nieszczęśliwych zawieźli kilka set mil daleko, w głąb Rossyi i tu się z niemi obchodzili po moskiewsku. Obdarto ich z pieniędzy i majątku, zniewalano ich do najcięższych prac, a sprzeciwiających się okładali tak długo batami, aż się na wszystko zgodzili. Daremne były ich skargi u zwierzchności moskiewskiej, zamiast pomocy i obrony, wtrącano ich do więzienia; okładano batami i odgrażano, że za buntownictwo pójdą w Sybir. Udało się kilku chłopom pomimo ostrej ztraży(*), uciec z niewoli. W dzień kryli się po lasach, a nocami pędzili dalej, aż po kilku tygodniowej podróży i po różnych niebezpieczeństwach dostali się do ojczyzny.

Na ich zaskarżenie pisała nasza rejencya do Rossyi, żądając wydania naszych ziomków, lecz dopiéro po różnych pismach dostała odpowiedź, że wychodźcy wielkie długi porobili za żywienie i t. d. a iż dopiéro po zapłaceniu tych długów, które na parę set rubli obliczyli, mogą powrócić do Szlązka. Zbierano wszędzie składki, posłano z pieniądzmi do Rossyi urzędników naszych, którzy jednak nie wszystkich wykupili, gdyż Moskale się wymawiali skłamaną śmiercią wychodźców. Z 60 powróciło 27 dusz zgłodniałych i na siłach zniszczonych, którzy w największém ubóstwie opłakują łatwowierność swoją. Z tej przyczyny Lublinski pan Landrath, Książe Hohenlohe ostrzega w Kreisblacie Górno-Szlązaków przed nieszczęściem, które za granicą czeka na wychodźców, udających się do Rossyi. Rozkazuje przytem policyi, aby miała baczne oko na zwodzicieli i na ajentów moskiewskich.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 14 sierpnia 1868

(*) tak w oryginale

„Telefony”

25 lipca 2009

„Telefony”.

Jako przykład pomysłowości warszawskiej, stosowanej do okoliczności czasu wojennego, „Warszawskij Dniewnik” podaje obrazek następujący:

„Do restauracyi wchodzi gość i prosi o obiad. Zanim podano mu zupę, gość po cichu konferuje z kelnerem o dostanie kieliszka wódki, lecz ten nieubłagalnie odpowiada: „nie można, sprzedaż jest wzbroniona”. Gość zrezygnowany zabiera się do zupy, gdy oto kelner podchodzi i mówi:

- Proszę pana do telefonu!

Gość jest zdumiony. Tylko co przyjechał, nikt nie zna jego nazwiska i tu naraz do telefonu. Lecz kelner twierdzi z całą stanowczością, że jego, a nie kogo innego wzywają. Gość poddaje się i idzie do budki. Wkrótce wychodzi stamtąd, ociera wąsy i pyta kelnera:

- Czyby nie można jeszcze raz do telefonu?

W rachunku figuruje następnie: „Za dwa telefony rb. 1, za dwie przekąski 20 kop.”.

„Dziennik Poznański” z 9 czerwca 1915

Wynalazki rosyjskie

10 lipca 2009

Wynalazki rosyjskie.

Jak wiadomo, w okolicach południowych Rosyi pojawiła się parę lat temu sztuczna gorzałka sprzedawana bez akcyzy jako „woda kolońska”. Chłopstwo spijało się nią za tańsze pieniądze, żydzi zbierali pokątnie obfite zyski. Handel ten obecnie ustał wskutek wydanego przez władzę zakazu, Obecnie Kazańskij Birżewyj Listok donosi, że ludność okoliczna upija się nową kombinacyą, noszącą nazwę „kwasu”, a więc znowu niepłacącą akcyzy. Ów kwas kazański różni się od zwykłego kwasu rosyjskiego smakiem i działaniem na organizm; – wyrabia się z miodu i drożdży, oraz jakichś narkotyków i upaja bardzo szybko. Czterech chłopów upija się nim za pół rubla, gdy wódki musieliby wypić najmniej za rubla, zanimby doszli do tego błogiego rezultatu. – Nowy napitek bardzo się rozpowszechnia.

„Unia” z 27 czerwca 1886

« Poprzednia strona