Strona główna » Prawo » Stracenie zbrodniarza w Bydgoszczy

Stracenie zbrodniarza w Bydgoszczy

Stracenie zbrodniarza Hohma w Bydgoszczy.

D. 28 marca rano o 6 godzinie obwieściły czerwone, jak krew, plakaty, że dokonano wyroku sądowego na złoczyńcy Hohmie, który popełnił trzy okropne zbrodnie przeciw moralności. Pióro się wzdryga, aby pisać o podobnych występkach, wołających o pomstę do Boga. Zakamieniały zbrodniarz śmiał się targnąć na niewinność małych dziatek. D. 19 grudnia 1893 r. zwabił w ustronne miejsce trzyletnią Rozalią Gaca, która zbezcześcił, a następnie w okrutny sposób zamordował. Wyrokiem sądu przysięgłych został Hohm skazany na karę śmierci.

D. 27 marca oznajmiono mu, że nazajutrz wyrok będzie spełniony. Zbrodniarz oświadczył, że jest niewinnym i że ma wspólnika, gdy jednakże się przekonał, że zapieranie na nic się nie przyda, przyznał się do winy. Przez noc całą czuwało przy nim dwóch dozorców, którzy się co kilka godzin zmieniali. Pastor Händler pocieszał go na drogę wieczności. Wieczorem przyszli krewni winowajcy, aby się z nim pożegnać. Przyniesiono mu butelkę wina i chleb obłożony szynką. Jadł z dobrym apetytem i wypalił sześć cygar, a potem spał przez kilka godzin spokojnie.

Rano o godzinie 5 1/2 zebrał się przed gmachem ziemskiego sądu znaczny tłum publiczności. Na dziedziniec więzienny wpuszczano osoby tylko za kartami wstępnemi. W drugiem podwórzu więzienia, otoczonem wysokiemi murami, ustawiono ławkę z wywyższonym w końcu klocem. Kat Reindel wyjął z skrzyneczki topór, położył go na poblizkim stole i przykrył czarną chustą. Przy stole sądowym zasiadł prokurator, dwóch sędziów i sekretarz sądowy. Było około 40 widzów, pomiędzy nimi także ojciec zamordowanej Rozalii; oprócz tego przy murze stanął pluton wojska 34 pułku piechoty.

Krótko przed szóstą godziną kat Reindel i trzej jego pomocnicy zdjęli z siebie zwierzchnie surduty. Reindel, okazały mężczyzna, liczący około 50 lat wieku, był ubrany w czarny frak.

Punktualnie o 6 godzinie ukończono wszelkie przygotowania. Uderzono w dzwonek żałobny, a na znak prokuratora wprowadzono winowajcę, któremu pastor towarzyszył. Hohm, blady na twarzy, przystąpił pewnym krokiem do stołu. Wojsko prezentowało broń, prokurator odczytał wyrok, a następnie rozkaz gabinetowy tej treści, że cesarz nie chce korzystać z prawa ułaskawienia. Gdy prokurator pokazał skazańcowi i katowi podpis cesarski, wtedy oprawcy, pochwyciwszy Hohma, zaprowadzili do ławki, na którą go położyli, tak, że głowa na pniu spoczęła. Hohm, kładąc głowę na kloc, zawołał: „O Boże! o Boże!” Wnet błysnął topór w ręku kata, a za chwilę spadła głowa winowajcy na ziemię. Topór zaciął się na kilka centymetrów głęboko w drzewie. Cała czynność trwała tylko dwie minuty.

Wnet przyniesiono zwyczajną trumnę, w którą pomocnicy ułożyli ciało, kładąc głowę we właściwe miejsce. Wkrótce zabito trumnę gwoździami i włożono na karawan, który skierowano na cmentarz przy szubińskiej żwirówce. Tu czekały z wieńcami matka i żona winowajcy, które szły za trumną do grobu.

Nieszczęśliwa matka straconego Hohma jest poczciwą kobietą, która nie sądziła, że syn jej tak smutnie skończy.

„Dziennik Kujawski” 30 marca 1894

Prawo , , , , Czytano 794 razy

Brak komentarzy do wpisu “Stracenie zbrodniarza w Bydgoszczy”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*