Wpisy otagowane jako egzekucje

Nowi męczennicy

18 lipca 2015

Nowi męczennicy zjawili się na horyzoncie prawosławnym. Są nimi: kapitan 28. pułku pieszego, zwanego Połockim, Nikiforów i 5 prostych żołnierzy tegoż pułku. Zamęczeni oni zostali w okrutny sposób, jak zapewnia Dniewnik Warszawski, dnia 22. kwietnia 1863 r. w Niekłaniu, gubernji Radomskiej, przez powstańców polskich. Prawdę mówiąc byli to szpiedzy, co przeszli do polskich szeregów i następnie zdradzili; podobne indywidua zawsze i wszędzie, w każdym kraju i w każdej wojnie – bywają wieszane – ale Moskwa ich odkopała, zwłoki złożyła na cmentarzu w Piotrkowie; teraz stawia im pomnik za składkowe pieniądze. Można zapytać dla czego tak późno każą ludności miejscowej i chłopom okolicznym, święcić tych męczenników?

„Dziennik Polski” z 19 października 1886

Apelacja

5 lipca 2015

Tok instancyj według dawnej procedury węgierskiéj.

Węgrzy dostarczają. Niemcom od dawna materyału do mniej lub bardziéj dowcipnych anegdot. Jur. Ztg. opowiada miedzy innemi następującą: W czasach, gdy na Węgrzech najgłówniejszą karą były kije, skazał sędzia Janosza, złodzieja koni na 50 kijów, pouczając go zarazem, że może apelować do wyższej instancyi. Janusz apeluje, a sędzia przyjął apelacyą sumiennie do protokołu, zanim jednak wypuścił skazanego, kazał mu wymierzyć 50 plag, na które skazany został. Po egzekucyi przedłożył akta drugiéj instancyi, która karę na 25 plag zniżyła. Gdy ta decyzja nadeszła, sędzia zakomunikował skazanemu tę pocieszającą nowinę, odczytał mu wyższa decyzyą i zawezwał go, aby się znowu na ławie położył w celu otrzymania tej złagodzonej kary. Protesty nie pomogły, decyzja apelacyjna wykonaną została, a oskarżony był tak roztropnym, iż już nie odwoływał się do III instancyi.

„Przegląd sądowy i administracyjny” z 21 lipca 1880

61 wykonanych wyroków śmierci

5 lipca 2015

61 wykonanych wyroków śmierci

Ministerstwo sprawiedliwości przystąpiło do opracowania szczegółowej statystyki wyroków, ferowanych przez sądy polskie w roku ubiegłym. Nowa statystyka wykazać ma szczegółowo liczbę osób uniewinnionych oraz skazanych. Już zostało opracowane zestawienie wykonanych w ciągu roku 1932 wyroków śmierci, których liczba wynosi 61, z czego większość przypada za szpiegostwo i zdradę państwa.

„Nowy Dziennik” z 16 lutego 1933

Egzekucja w Samborze 1898

4 października 2014

Wyrok śmierci.

Z Sambora donoszą dnia 21. b. m.:

Już wczoraj wieczorem zaintrygowało nasze miasteczko przybycie nieznanych trzech osób. Najstarszy między niemi człowiek olbrzymiej postaci, o szerokich barkach, czerwonej twarzy, wielkich oczach robi niemiłe wrażenie, jego djalekt niemiecki i sposób wyrażania się zwracał uwagę. Dziś rozwiązała się zagadka. Jest to kat Selinger, który niedawno wykonał wyrok śmierci na Doleżalu we Wiedniu i tutaj przybył na egzekucję.

Mikołaj Kozak dwudziestodwuletni morderca żandarma Kalby w Żurawnie, zakończy jutro o świcie swe życie krótkie, lecz bogate w kryminalne epizody. Kozak chłop silny i krępy w sierpniu 1897 roku siekierą zamordował żandarma, który w służbie ścigając złodzieja przez trzydzieści dziewięć godzin bezustannie, usnął na ławeczce pod karczmą i zrabował mu 6 zł. 40 ct. i tytoń. Prezydent sądu dr. Sahanek ogłosił mu dziś, że cesarz zatwierdził wyrok sądu przysięgłych, skazujący go za morderstwo i rabunek na śmierć przez powieszenie. Wykonanie wyroku nastąpi w sobotę dnia 22. b. m. o godzinie 6. rano; – dziś Kozak odprowadzony do osobnej celi obok kaplicy więziennej pod eskortą straży więziennej, ma się pogodzić z Bogiem.  Czytaj dalej…

Egzekucja we Francji

9 lutego 2012

Stracenie mordercy.

Spokojna miejscowość Loos w pobliżu Lille, we Francyi, zawrzała w ubiegły poniedziałek niezwykłem ożywieniem. Z wielu stron okolicznych przybyli ciekawi na wieść, że w dniu tym skończy pod gilotyną zbrodniarz Thomas, który dnia 30 kwietnia r. b. w więzieniu zamordował swego towarzysza nazwiskiem Saelens. W ciągu procesu Thomas zachowywał się z oburzającym cynizmem, a wyroku śmierci wysłuchał z krwią najzimniejszą. W przeddzień jeszcze stracenia mówił do stróżów więziennych, jedząc obiad z największym apetytem, że spodziewa się stanowczo złagodzenia kary.

Deiblera, kata, który przyjechał tu z Paryża, oczekiwano z wielkiem zaciekawieniem. Ulice w Loos, w pobliżu dworca kolejowego i sam dworzec, były zapełnione ciekawymi; musiała wystąpić policya i wojsko dla utrzymania porządku. O godzinie 2 popołudniu ukazał się na placu stracenia wóz, wiozący rusztowanie, poczem Deibler z pomocnikami przystąpił do ustawiania gilotyny. Po wypróbowaniu noża, Deibler udał się do więzienia po zabranie więźnia. Do celi skazańca, aby objaśnić go o smutnej ostateczności, weszli prokurator, kilku sędziów i obrońca Thomasa. Zbrodniarz spał snem sprawiedliwych, lecz w tejże chwili obudził się, a prokurator oznajmił o tem, co go czeka. W pierwszej chwili stracił na odwadze, niebawem jednak przyszedł do siebie, mówiąc, że się śmierci nie obawia. Na zapytanie kapelana, czy zechce się wyspowiadać, odpowiedział przecząco. Natomiast prosił o wodę, mówiąc, że nie chce iść z ustami nieczystemi. Sędzia śledczy zapytał go, czy nie ma nic więcej do wyznania, na co odpowiedział przecząco. Wysłuchania Mszy św. również odmówił. Podczas ubierania się, Thomas zwrócił się do swego adwokata, dziękując mu za stawanie w jego obronie.

Przestrzeń dzieląca więzienie od miejsca stracenia liczy 1500 m. Plac szczelnie zapełniony ciekawymi.

Przybycie wozu ze skazańcem zrobiło wielkie wrażenie na obecnych. Thomas z rękoma związanemi, z cygarem w ustach i głową, podniesiona wysoko, spogląda na tłum i rusztowanie. Pomocnicy kata biorą go i kładą na deskę. Deibler naciska sprężynę, nóż spada. Wykrzyknik „ah!” wyrywa się ze wszystkich piersi. – Sprawiedliwości stało się zadość.

„Gazeta Lwowska” z 31 września 1897

Kat w Tarnopolu

17 listopada 2011

Do Tarnopola zjechał kat, który jutro, tj. we czwartek rano ma wykonać wyrok śmierci na Salewiczach, którzy otruli własnych rodziców. Pojawienie się kata wywołuje w całym Tarnopolu potężną sensacyę i wrażenie.

„Goniec Polski” z 7 marca 1907


 

Pogłoska o przyjeździe kata.

Z Tarnopola piszą: 

Przed paru dniami doniosły lwowskie dzienniki, że zjeżdża do Tarnopola kat, w celu wykonania egzekucyi na osobach małżonków Salewiczów, którzy dopuścili się morderstwa własnych rodziców. Wiadomość ta poruszyła mieszkańców, bo przyszła równocześnie z wieścią z Wiednia, że trybunał kasacyjny odrzucił zażalenie nieważności, wniesione przez obrońcę Salewiczów. Nadarmo wyglądano kata, publiczność chodziła po ulicach i szukała go poprostu. Z tego powodu nie brakło komicznych epizodów. Pewnego ajenta handlowego, który przybył do Tarnopola, wzięto za kata i poczęto go obserwować i chodzić za nim całemi gromadami. Biedak, nie mogąc sobie dać rady, opuścił zaraz Tarnopol. Przypuszczają, że Salewiczowie nie będą straceni, bo polecono ich łasce monarszej. W więzieniu tutejszem znajduje się obecnie cztery osoby, oczekujące szubienicy. Prócz Salewiczów, mają być straceni (jak donosiliśmy wczoraj rano, przyp. Red.) Michał Jankowicz i Antoni Podgórny, którzy dopuścili się rabunkowego morderstwa w dniu 19. października 1906 roku w Mysłowej, na karczmarzu Rosenbaumie i jego żonie.

„Goniec Polski” z 12 marca 1907

Powieszony przez pomyłkę

23 września 2011

Powieszony przez… pomyłkę.

Warszawa.

W tutejszej cytadeli znajdowało się dwóch politycznych więźniów mianowicie bracia Jan Niewiadomski i Jan Karol Niewiadomski. Pierwszego Jana N. skazano na 3 miesiące więzienia, zaś Jana Karola N. na śmierć. Wczoraj rano wyprowadzono Jana, skazanego na 3 miesiące więzienia na miejsce stracenia. Zapewniał on o swej niewinności, przedstawiając, że został skazany na 3 miesiące więzienia; nic to nie pomogło, powieszono go. W kilka godzin później stwierdzono pomyłkę. Generalny prokurator ułaskawił Jana Karola i skazał go na 8 miesięcy więzienia.

„Goniec Polski” z 3 sierpnia 1907

Gorszące sceny po egzekucji, rok 1911

5 lipca 2011

Wykonanie wyroku śmierci.

Wczoraj powieszono w Szegedynie mordercę Stefana Szalmę.

Po wykonaniu wyroku przyszło do ogromnie hałaśliwych wybryków. Przy egzekucyi było obecnych 200 oficerów, wielu dziennikarzy i mnóstwo publiczności obojej płci.

Kiedy egzekucyę wykonano i zwłoki złożono na ziemi, obecni poczęli napierać na kata, aby dał im kawałek sznura z wisielca. Kat uczynił zadość i w ten sposób zarobił kilkadziesiąt koron. Ale natłok robił się coraz większy tak, że wreszcie przewodniczący sadu kazał tłumy siłą usunąć z dziedzińca. Hałasy i awantury trwały jeszcze przed budynkiem sadowym.

Na ulicy znajdowało się wiele eleganckich pań, które również domagały się od kata po kawałku sznura, ale kat już cały sznur przedtem wysprzedał.

„Gazeta Lwowska” z 13 sierpnia 1911

Egzekucja z 1883 r.

24 czerwca 2010

Ernest Sobbe, były subjekt handlowy, skazany 12 marca na karę śmierci za zamordowanie listowego z pieniędzmi Cossätha, stracony został, jak już donosiliśmy, wczoraj rano o godzinie 6. Skazany osadzony w „ciężkiej celi” więzienia moabickiego, okazywał szczery żal za swą zbrodnią i spokojnie wysłuchał odczytania wyroku tak w celi jak przed rusztowaniem. Noc przed spełnieniem wyroku przepędził Sobbe już bez kajdan w towarzystwie dwóch dozorców więzienia i dwóch ewangelickich duchownych, kazawszy sobie podać chleba z masłem i piwa. Wstąpiwszy na rusztowanie nie zdradzał żadnego wzruszenia i zachowując postawę żołnierską, bystrym wzrokiem spojrzał na zebraną dokoła rusztowania publiczność, sam rzucił z siebie surdut i obnażył szyję, poczem przyklęknąwszy zawołał na kata „Nun man recht flink.” Jedno machnięcie toporem, i głowa zbrodniarza odcięta od tułowia legła w piasku. Trumnę z ciałem zaniosło 8miu więźni pod ekskortą 2 żołnierzy na cmentarz przy więzieniu. Aktowi tracenia przypatrywało się około 100 osób, wpuszczonych za biletami.

„Gazeta Toruńska” z 15 czerwca 1883

Lincze w USA cz.2

14 listopada 2009

Z CAŁEGO ŚWIATA (fr.)

W tych dniach w Wilmingtonie, mieście oddalonem o 3 godziny jazdy koleją od Nowego Yorku, a o godzinę jazdy od Filadelfii, tłum złożony z 2,000 osób udał się do więzienia, mimo strzałów policyi broniącej mu wstępu, wywlókł z więzienia murzyna, który zabił i zakopał córkę pewnego pastora, i spalił go żywcem na zaimprowizowanym stosie. Męki nieszczęśliwego skazańca sprawiedliwości ludowej skróciła niecierpliwość niektórych; wykonawców wyroku, którzy do żywego jeszcze murzyna poczęli strzelać z karabinów.

Straszniejszego jeszcze bodaj lynchu dokonał motłoch w New Castle, w Stanie Wyoming, na niejakim Cliftonie, który w celach rabunku zamordował małżonków Church, zamieszkałych w odludnie położonym folwarku. Zawleczono go na most kolejowy, na 40 stóp wzniesiony ponad wodą, uwiązano go za szyję na powrozie przytwierdzonym do mostu, a długością niedosięganym powierzchni wody, poczem zepchnięto go z mostu. Siła rzutu była tak straszna, że kadłub oderwał się od głowy i każde z osobna spadło w rzekę.

Jednemu i drugiemu widowisku przypatrywała się może niejedna ze zwolenniczek nowej mody i – nie zemdlała… Zadaleko jej było do „Salonu mdlejących”…

„Głos Rzeszowski” z 12 lipca 1903

Egzekucje na krześle elektrycznym

11 sierpnia 2009

Exekucye.

W Ameryce dochodzą nareszcie do przekonania, że elektryczność nie nadaje się do exekucyi przestępców. Podczas ostatniej, odbytej w New-Yorku exekucyi zbrodniarz poddany pod działanie 800 wolt, doświadczył tak gwałtownych skurczów muszkułów, iż złamało się krzesło, do którego był przywiązany, przewodniki zaś elektryczne uległy w części spaleniu. Mimo to przestępca żył. Posadzono go na krześle innem i poddano pod działanie prądu o 1250 woltach. Dopiero taka olbrzymia siła poskutkowała. Wobec tych rezultatów projektują obecnie elektryczność zastąpić gazem węglowym, którego działanie jest wprawdzie powolniejsze, lecz za to niesprawiające żadnych cierpień.

„Dziennik Kujawski” z 14 lutego 1894

Dziennikarz czeski skazany na śmierć

11 sierpnia 2009

Dziennikarz czeski skazany na śmierć.

„Gazeta Lwowska” ogłasza następujący wyrok sądu doraźnego:

Redaktor Jan Kotek z Prośnic został wyrokiem sądu krakowskiej komendy wojskowej w Morawskiej Ostrawie z dnia 23 grudnia 1914 za zbrodnię zakłócenia porządku publicznego z par. 95 a) u. k. popełnioną tem, że dnia 6 grudnia 1914 w gminie Smrżitz, wobec zgromadzonych członków rozwiązanego stowarzyszenia spożywczego, miał nieprzyjazną państwu mowę, którą usiłował wzniecić pogardę i nienawiść do jednolitego związku państwowego cesarstwa, doraźnie skazany na karę śmierci przez powieszenie.

Wyrok ten wykonano tego samego dnia w dwie godziny po ogłoszeniu, na podwórzu sądu.

„Dziennik Poznański” z 5 stycznia 1915

Robot w roli kata

11 sierpnia 2009

Robot w roli kata

W prasie amerykańskiej ukazały się w ostatnich dniach artykuły których autorzy propagują wykonywanie egzekucji skazanych na śmierć nie przez ludzi, ale w sposób czysto mechaniczny. Autorzy twierdzą, że nawet przywiązywanie skazańca do stosowanego ostatnio fotelu elektrycznego źle oddziaływuje na wykonujących egzekucję, a mianowicie niszczy ich nerwowo, a nawet wynaturza. Wpadli więc oni na nowy pomysł, według nich radykalnie rozwiązujący to trudne zagadnienie. Domagają się bowiem, aby w najbliższym czasie wykonywał egzekucję nie człowiek, lecz robot. Podają oni przy tym, że sposób wykonywania egzekucji jest obojętny, ponieważ robot może zarówno zastrzelić, jak ściąć głowę, udusić, a nawet zabić samym uderzeniem żelaznej ręki. Przy egzekucji nie byłoby wtedy żadnych świadków, albowiem skazańca wpuszczanoby do urządzonej do tego celu kabiny, po czym wchodziłby tylko lekarz i komisja, która orzekła o śmierci skazańca.

Jak widzimy mechanizacja robi w Ameryce w dalszym ciągu niezwykły postęp, który w tym wypadku przejawiłby się w sposób wyjątkowo niesmaczny.

„Dziennik Ostrowski” z 29 grudnia 1938

Zdrada oficera chińskiego

11 sierpnia 2009

Zdrada oficera chińskiego.

Pułkownika chińskiego Tso-Ying-Liu uznano winnym następujących przestępstw, spełnionych podczas ostatniej wojny: Udzielił on Japończykom nader ważnych szczegółów, dotyczących zamiarów wojsk państwa niebieskiego; odłączył się podczas bitwy od swego oddziału i zbiegł. Prawodawstwo chińskie w okropny sposób karze podobnych przestępców i istotnie opowiadanie egzekucyi wstrząsa do głębi. Winowajcę przygwoździł kat do deski, którą następnie mocno przywiązał do pala. Następnie pomocnik kata otworzył mu usta, a kat wyrwał przestępcy język zdradziecki, poczem pomazano smołą nogi i zapalono je, toż samo uczyniono z rękoma. Tu nastąpiło chwilowe przerwanie tortur. Herold odczytał rozkaz cesarski, który odbierał pułkownikowi wszystkie zaszczyty i przywileje człowieka. Wyrok kończył się słowami: „Błagamy Budę, ażeby zdrajcy nie przyjmował do chwały swojej.” W chwili tej nieszczęśliwy walczył już ze śmiercią, ale ponieważ oddychał jeszcze, rozpoczęto na nowo tortury; kat wybił mu zęby, za pomocą dłuta i młotka, następnie szczypcami oberwał mu nos. Na koniec w ciągu trzech minut lał na niego wrzący olej. Zwęglone szczątki wrzucono do dołu. Egzekucyi tej przyglądał się tłum cały ludności, w tej liczbie wielu oficerów i Europejczyk, Niemiec Vogt, który komunikuje owe wstrząsające szczegóły.

„Dziennik Kujawski” z 30 listopada 1894

Kara śmierci dla samochodów

26 lipca 2009

Kara śmierci dla samochodów.

W walce z wzrastającą w zastraszającym tempie liczbą wypadków samochodowych stosowano już w Stanach Zjednoczonych najrozmaitsze sposoby, żaden jednak nie okazał się dostatecznie skuteczny. Ostatnio w New Jersey zastosowano nowy i naprawdę niezwykły sposób: wyda no mianowicie ustawę, nakazującą bezwzględne palenie każdego samochodu, który spowoduje śmierć lub kalectwo przechodnia. Ostatnio właśnie odbyła się pierwsza taka publiczna egzekucja samochodu, pod kołami którego zginął 10-letni chłopiec. Na publicznym placu ustawiono skazane na karę śmierci auto, sędzia odczytał wyrok, auto oblano benzyną i podpalono. Egzekucji przypatrywały się tłumy publiczności, wśród której ten nowy sposób walki z korsarstwem samocbodowem znalazł pełne uznanie. 

„Gazeta Bydgoska” z 10 września 1930

Następna strona »