Wpisy otagowane jako jeńcy

Okrucieństwa w Jaworowie

17 listopada 2011

Wieści z Jaworowa i okolicy.

Ujrzano też wnet jeńców polskich obdartych z butów i płaszczów, jedynie w drewnianych sandałach, trzęsących się od zimna, pędzonych przez ukr. żołnierzy. Ukazały się wozy z rannymi, również obdartymi z ubrania i obuwia, a zabitych w liczbie 28 zupełnie nagich złożono w trupiarni ruskiej.

Grozą przejmujący widok przedstawiali owi polegli. Najpierw obdarci nawet z bielizny, głowy, twarze, piersi, brzuchy porozbijane siekierami, widłami od gnoju i innemi narzędziami, mózg, oczy i wnętrzności powychodziły na wierzch, zęby powybijane. Dzieła takiego dokonali chłopi z Nakonecznego i innych przedmieść, którzy na czele z parochem ruskim Krajczykiem pośpieszywszy na pomoc wojsku ukraińskiemu, znęcali się nad rannymi Polakami i dobijali ich siekierami, widłami, kosami itp.

Nawet w niewolę wziętych zdrowych zabijano i trupy obdzierano. To nie ludzie, ale szakale – aż włosy stają na głowie na myśl, że człowiek może się zdobyć na coś podobnego. Tak wychowano ich, tak kierowali nimi ich przewodnicy duchowni. Ów ks. Krajczyk, jak również paroch nieznanego nazwiska na Nakonecznem, ks. Czajkowski, wikary z Jaworowa, ks. Zalitacz i ks. Lewicki zamiast głosić słowo Boże, zachęcali z ambony do mordu, mówiąc: „Bery sokiru, piłu ryskal, kosu, szczo majesz, a nawit wodu horjaczu i idy boronyty twoju zemlu pered tymi batiarami. To twoja zemla, Lachy ne majut’ tu żadnoho prawa” i t. d.   Czytaj dalej…

Nieudała ucieczka jeńca angielskiego

5 lipca 2011

Nieudała ucieczka jeńca angielskiego.

Dzien. Berl. donosi: Przed izbą karną III. sądu ziemiańskiego stawała tłumaczka angielska Tuhrmannowa, oskarżona o rozmyślne udzielenie jeńcowi pomocy przy ucieczce. Mimo że była mężatką zakochała się w jeńcu Angliku, z którym się jako tłumaczka obozowa w Doeberitz spotykała. Postanowiono uciec do Ameryki i tam się pobrać! W tym celu dała T. jakiemuś ajentowi 2 tys. mk., za które miał zakochaną parę przemycić w Hamburgu na okręt płynący do Ameryki. Gdy przybyli do portu ajenta nie znaleźli – uciekł z pieniędzmi nie spełniwszy zobowiązania. Naturalnie ucieczka się nie udała a w sprawę wmieszały się władze.

Izba karna skazała T. na rok więzienia, jaka kara spotkała jeńca, o tem nie donoszą.

„Gazeta Lwowska” z 27 lipca 1918

Ograniczenie korespondencji z jeńcami

14 listopada 2009

Ograniczenie korespondencyi z jeńcami.

Centralne Biuro wywiad. dla jeńców komunikuje nam:

Korespondeneya z jeńcami przybiera tak olbrzymie rozmiary, że oddział cenzury Biura wywiadowczego dla jeńców, jakkolwiek obecnie zatrudnia już około 1500 osób, nie może nadążyć ciągłemu jej wzrostowi, a niemożliwość ta z pewnością wyniknie także w biurach cenzury w krajach nieprzyjacielskich. To powiększenie pracy wypływa stąd, że bardzo wiele osób, mimo kilkakrotnych próśb i wzywań oddziału cenzury, stale korzysta w nadmierny sposób z możności korespondowania z jeńcami, ba, nawet pisuje codziennie; powtóre zaś, co szczególnie daje się we znaki, pisze się coraz więcej listów zamiast kartek, niekiedy obejmujących wiele stronic bitego pisma, których cenzurowanie zabiera wiele czasu i jest połączone z trudem.

Wynika stąd dla nas przykra konieczność podania do wiadomości publicznej, że nie chcąc mieć olbrzymich zaległości, w ciągu października wysyłać będziemy listy tylko wówczas, gdy będzie oczywistą rzeczą, że ten sposób korespondencyi był nie unikniony, np. przy interesach prawnych, przesyłce dokumentów, fotografii itp. Wszelkie inne listy w tym czasie będą odsyłane nadawcom, o ile adres ich będzie znany, w przeciwnym razie będą niszczone.

Żal nam, że zmuszeni jesteśmy do tego zarządzenia, ale spodziewamy się, że publiczność pojmie, że w tej sprawie, tak jak w wielu innych, nieuniknione jest ograniczanie się, jeżeli zbytni nawał pracy w oddziale cenzury niema uniemożliwić regularnej korespondencyi z jeńcami, nadzwyczaj doniosłej dla tych nieszczęśliwców.

„Głos Rzeszowski” z 30 września 1917

Żołnierze angielscy

11 sierpnia 2009

Żołnierze angielscy.

W „Berl. Tagebl.” pisze pod powyższym nagłówkiem B. Kellermann, specyalny korespondent z frontu zachodniego:

Myją się jak koty, które wpadły w dół z gliną.

Wszędzie na dziedzińcu siedzą lub stoją, na pomoście przy magazynie towarowym, na schodach skrobią i szczotkują. Glina z rowów w Givenchy i w Loos wzbija się w chmurach pyłu z kitlów o barwie ziemi i ze spodni. Opanki rozwijają, trą pomiędzy dłońmi, piorą i wywieszają do osuszenia. Scyzorykami usuwają stwardniałe błoto ze surdutów i spodni. Inny stoi w koszuli i trzepie spodnie. Niktby nie uwierzył, ile nagromadzić się może gliny w jednych spodniach. Głęboko siedzieli w błocie, tam u licha!

Kilku górali szkockich stoi przy kurku od wody w krótkich spódnicach szkockich i myje gołe nogi. Bili się wspaniale. Stojąc prosto, dawali salwy. Tylko niewielu z nich jest tutaj, reszta, można to poznać po ich oczach, leży tam na polu.

Wszyscy pracują bez śmiechu, prawie nie mówiąc ze sobą z powagą ludzi zajętych swym interesem. Widać, że do porządku przyzwyczajeni, błota i brudu nie znoszą. Wielką kładą wagę na stronę zewnętrzną. Wczoraj w bitwie wzięci w niewolę, dziś wielkie pranie, od jutra zaczyna się życie prywatne. Kontrakt ich skończył się. Często widziałem jeńców francuskich, pozostających trzy dni w błocie i łachmanach, dumających nad niedolą. Żadnej wagi nie przywiązywali oni do strony zewnętrznej. Kontrakt ich nie skończył się.   Czytaj dalej…

Jeńcy do robót rolnych

11 sierpnia 2009

Jeńcy do robót rolnych.

Biuro prasowe Naczelnego Dowództwa W. P. nadsyła nam następujący komunikat: Uwzględniając ciężkie położenie gospodarcze kraju, wyjątkowo dozwala się odkomenderowania jeńców z punktu wysyłkowego do robót rolnych, do okolicznych gospodarstw rolnych. Jeńców odkomenderowuje się tylko na krótki przeciąg czasu i z zapewnieniem środków bezpieczeństwa. Ponadto właściciel płaci za pracę jeńca 10 mk. dziennie. Jeniec otrzymuje 1.50 mk. na rękę dziennie, resztę należy przesłać do kasy intendantury odnośnego D. O. E.

„Dziennik Poznański” z 15 października 1920

Kozacy w Krakowie

11 sierpnia 2009

„Kozacy w Krakowie”.

Pod powyższym tytułem „Gazeta Krakowska” pisze pomiędzy innemi, co następuje:

„Byli także i w Krakowie w tych dniach kozacy – wystąpili jednak „gościnnie” w roli jeńców, ale jakże oryginalnych. Oto w ubiegłą sobotę konwój naszych żołnierzy prowadził ul. Grodzką pięciu pojmanych pod Krakowem kozaków. Typowe twarze „wzrok dziki, kręcone wąsiska, suknia plugawa…” budziły powszechną uwagę.

Szli rzucając spłoszone spojrzenia, w tem jeden z nich wyskoczył z konwoju i dopadłszy na chodniku gapiącego się, starszego Izraelitę, który z racyi święta był w stroju uroczystym, schwycił go za brodę i pięścią pobił po twarzy krzycząc: „ach ty jewrej sukinsyn”. Interwencya konwoju zapobiegła dalszej krzywdzie napadniętego, a oderwany od ofiary jeniec wygrażał się jeszcze idąc dalej”.

„Dziennik Poznański” z 15 grudnia 1914

Ku przestrodze!

11 sierpnia 2009

Ku przestrodze!

Gazety niemieckie zwracają się z przestrogą do tych, którzy do swych krewnych, znajdujących się w niewoli, wysyłają listy lub karty treści patryotycznej lub z obrazkami patryotycznemi. I tak donosi pewien żołnierz niemiecki, będący w niewoli francuskiej, że karani bywają ci, którzy otrzymują przesyłki z obrazkami przedstawiającemi chorągiew niemiecką, lub dowódzców niemieckich albo zaopatrzonemi n. p. w napis „My Niemcy boimy się Boga, zresztą nikogo na świecie” itp. Jeżeli to się zdarzy po raz pierwszy, odbiorca odnośnej przesyłki przez dwa miesiące nie otrzymuje żadnych przesyłek, a jeżeli to się powtórzy, skazany bywa na ciężki areszt.

„Dziennik Poznański” z 20 października 1915

Nie należy wysyłać na front listów z narzekaniami

25 lipca 2009

Nie należy wysyłać na front listów z narzekaniami.

W ciężkich czasach wojny wojny światowej każdy ma swoje troski. Jestto więc zrozumiałem, gdy kobieta, której troski się stale zwiększają w gospodarstwie domowem przy ogólnej drożyźnie, narzeka na to w liście do męża, znajdującego się na froncie. Jaki skutek ma taki list? Mąż, syn albo brat znajduje się w ważnym odcinku bojowym na pozycyi decydującej. Ma już dosyć utrapienia, gdy słyszy ogień huraganowy, widzi poległych towarzyszów broni. Otrzymuje oczekiwany z utęsknieniem list z domu. Spodziewa się dobrych wiadomości. Tymczasem co czyta? Same narzekania i obawy na przyszłość. List, który miał go rozweselić, jest nowem źródłem trosk. Osobliwie szkodzi taki list, gdy jego odbiorca, mając go przy sobie, dostanie się do niewoli, albo gdy taki list wysyła się do jeńca. Takie listy wyzyskiwają nieprzyjaciele przeciw Niemcom. Twierdzą, że Niemcy są bliskie wygłodzenia, i że tylko jeszcze chodzi o wytrwanie tak długo, aż zupełny brak żywności zmusi Niemcy do poddania się. Oczywiście, nadaje się to do zachęcenia nieprzyjaciół do dalszego wytrwania. Dlatego nie należy wysyłać do żołnierzy takich listów z narzekaniami, które są najczęściej nawet przesadzone, lecz trzeba mężnie znosić swoje utrapienia.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1917

Kobiety a jeńcy wojenni

22 września 2008

Niemki i jeńcy francuscy.

Sztutgart, 17 sierpnia. (T. B. W.) Podczas przyjazdu pierwszych jeńców francuskich na głównym dworcu rozegrały się sceny, które wywołały największe oburzenie. Część publiczności, zwłaszcza panie cisnęły się przez tłum ku jeńcom, aby im wręczyć podarki i kwiaty. Komendantura generalna obwieszcza, że jeżeli wypadek podobny powtórzy się, zostaną osoby, zachowujące się niegodnie, aresztowane przez organa bezpieczeństwa.

„Dziennik Poznański” 18 sierpnia 1914



Nie wolno zbliżać się do jeńców.

Wydano nakaz, aby przed przybyciem pociągów z jeńcami zamykano dla publiczności perony, względnie te części peronów, przed którymi stanąć mają wagony z jeńcami. Osobom prywatnym nie wolno zbliżać się do jeńców. Również służbie kolejowej po za czynnością urzędową nie wolno komunikować się z jeńcami, nie wolno im podawać żywności.   Czytaj dalej…