Strona główna » Historia i archeologia » Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem

Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem

WAWRZYNIEC WILK.

Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem.

IV.

Nadzwyczaj żywa jest wśród naszego ludu wiara w cuda i w cudowne objawienia, w duchy dobre i złe.

Często rozchodzi się nagle wieść, że tam a tam objawiła się Matka Boska – na drzewie, na roli, w studni – zaraz ciągną na to miejsce tłumy pobożnych i powstają najrozmaitsze opowiadania na temat „Cudownego Objawienia”; każdy opowiada, jak widział, co widział i gdzie widział, a każdy widział inaczej, ale widział na-pewne. Trwa to nieraz dość długo, dopóki nie uda się duchowieństwu przekonać ludzi, że to złudzenie, że tam nic nie widać i nic niema. Zdarzyło się to dość dawno pod Rzeszowem u źródła Mikośki i przed siedmiu laty w Krzątce, a w Rzeszowie jeszcze dziś widzą niektórzy na zewnętrznej ścianie presbiteryum dawnego kościoła Reformatów obraz Matki Boskiej, który się nie daje zamalować.

Trudno dalej wytłumaczyć tym, którzy byli n. p. na Kalwaryi, że Chrystusa nie ukrzyżowano pod Przemyślem, bo: „przeciez tam jest Cedron, Góra oliwna, przecie idzie procesya od Annasza do Kaifásza i Piłáta, przecież tam kładą Chrystusa do grobu” i t. d.

Niektórzy znowu widzieli, jak się niebo otwierało, a było to tak: „Spał w polu w nocy przy koniach, budzi się, słuchá, a tu coś skrzyp! Patrzy do góry, a tu łuna okrutná, a jasność taká, że się patrzyć ni możno. Słychać ci było takie granie i takie śpiéwanie, że ci się dusza pchała do gardła i zęby trza było zaciskać, żeby nie uciekła. Trwało to ze śtyry sekundy, a potem – klap, jak to wieko u skrzyni ci klapło i znów pomroka okrutná”.

Każdy ma swojego dyabła i swojego anioła, nabożeństwo do Anioła Stróża jest tak wielkie, jak nienawiść dyabła. Dyabły przesiadują na granicach, na moczarach, na bagnach i w zaroślach nadrzecznych. Często gonią po polu, jako „światełko” – błędny ognik! – „Są to dwie świécki na stolicku, co som leci, a jakby ci go chto złapie, to wali go w pysk, jaz sie przewráá i leci dali” – opowiadają. Niejednego już dyabeł wodził przez kilka godzin po wertepach, zwłaszcza gdy wracał skądś tamtędy „o punocku” i do tego trochę „zawrózony”.  

Tak n. p.: „szed se ráz z Rzesowa karcmárz Wołek z Łąki do chałupy i akurat koło punocka przyszeł do Krzywego – wału(1). Wyskocyło ci coś z wody cárnego nito pies, nito kot i zacyná skákać przed nim po drodze. Włosy mu stanęły na głowie i nogi umdlały, bo słyszáł, że tu strasy. Co tu robić ? Chciáł zéjść na bok, ale ba! to małe ci rośnie i jest juz jak krowa i zabiégá mu drogę. Dopiero krzyknął – Matko Boska łącká ratuj! a to się zaśmiało i uciekło”.

„Ráz znowu wrácáł Jantek z weszelá z Łukawca do Łąki i przyszeł juz świtkiem do granicy. Nágle spádá okrutna mgła. Przeskocół rów i idzie, idzie i idzie po jakisich dołach, po jakisich zágonach, po jakisi wodzie i ani rus trafić na droge. Przysło mu na myśl, że go pewnie zły wodzi, przeżegnáł sie, zmówił se Zdrowaś Maryá i dopiero przeźiáł i wláz na swoje międzá. Ba! ale za chwilke znowu łazi po jakisich krzakach i tak ci go wodziło i wodziło, że juz na dobrym dniu przyszeł do chałupy i to od Palkówki (2)”.

W Nienadówce zaś – jak opowiadano – przed kilkunasty laty „opętáł” dyabeł dziewczynę. Nic nie jadła, rzucało nią po ziemi, tłukła garnki i rzucała wszystkiem, co jej wpadło pod rękę, rwała sznury, którymi ją wiązano, gadała rozmaitymi językami, darła na sobie odzienie i wyglądała jak szalona. Schodzili się ludzie, by zobaczyć opętaną przez dyabła i litując się nad nią, dawali jej rodzicom, co kto mógł. Nie pomagały żadne egzorcyzmy, trwało to dość długo, aż wreszcie wypędził tego dyabła żandarm, a dziewczynę „wzion do krymináłu”.

Ta wielka naiwność naszego ludu zaciera granicę między wiarą i opartemi na niej wyobrażeniami, a wierzeniami, zabobonami, gusłami i czarami, których moc jest na wsi. Jedne z nich odnoszą się do duchów, drugie do człowieka, inne wreszcie do zwierząt, roślin, zajęć domowych i gospodarskich, do pieniędzy, do zjawisk przyrody i ciał niebieskich, a realnym niejako ich wynikiem są n. p. leki i sposób leczenia chorób.

Tak tedy oprócz dyabła są jeszcze Wietrzyce, hulające z wiatrem wśród kurzu po drogach, Południce, które w upalne południe duszą ludzi – udar słoneczny! – Latawce, uciekający przed piorunem, który za nimi bije, Płamętniki – chłopi prowadzący chmury gradowe, Toplece, topiące kąpiących się ludzi przed św. Janem, Mamuny, wysysające krew z dzieci i odmieniające je – jeżeli dziecko ciągle płacze, to odmieniły je Mamuny! – i Zmory, duszące ludzi we śnie.

Nadto chodzą jeszcze po świecie dusze pokutujące, które widują na rozstajnych drogach, pod figurami lub koło „smętarza” najczęściej w postaci białych zwierząt lub słyszą piszczące w ogniu na kominie czy „pod blachą”.

Odnośnie do człowieka wierzą, że: Kto je palcami albo „przywary” jada, będzie miał deszcz w dzień swego wesela. Kto je i śpiewa, albo kto warzechę liże, będzie miał łysą żonę.

Gdy kogo prawa dłoń swędzi, będzie się z kimś witał, gdy lewa, będzie liczył pieniądze.

Śpiącego na lewym boku, Anioł Stróż odstępuje,

Gdy kto często kicha, to mu się „droga ściele”. Kto rano stąpi pierwej lewą nogą na ziemię niż prawą, ten nie będzie miał szczęścia w tym dniu.

Jeżeli dziewczyna siędzie zaraz na stołku, na którym siedział ksiądz, chodzący po kolędzie, wyjdzie wnet za mąż. Dziecko, które ssie przez dwa wielkie piątki, będzie bardzo złe.

Gdy kto przekroczy dziecko, powinien je zaraz „odkroczyć”, boby nie rosło.

Niemowlę nie powinno zaglądać do zwierciadła, gdyżby się jąkało.

Wierzenia, odnoszące się do zwierząt: Gdy się wyprowadza krowę na jarmark, należy zamknąć zaraz drzwi od stajni i rzucić za nią śmieciem lub obornikiem, to się już z nią nie wróci, tylko się ją dobrze sprzeda.

Nie trzeba bić krowy suchym kijem, boby uschła.

Nie należy żałować sprzedanej krowy, boby straciła mleko.

Kto żałuje krowy podczas rżnięcia, przyczynia jej męki.

Gdy pies je trawę, będzie deszcz.

Temu, kto zabije łasicę, padnie krowa.

Nietoperz wkręca się we włosy i ssie krew ludzką.

Gdy koguty w dzień pieją, będzie deszcz.

Kury iskają się na deszcz.

Gołębie grzech strzelać.

Bociany, latające na wiosnę stadami po polach, wróżą nieurodzaj.

Noszenie żaby za koszulą uwalnia od łaskotek.

Gdy komu ropucha napluje w oczy, ten oślepnie.

Jaskółki zimują w wodzie, skowronki pod skibą.

Jeżeli jaskółka podleci pod krowę, krowa krwią się doi.

Jeżeli się bocianowi wyrządzi krzywdę, zemści się podpaleniem.

Gdy kukułka kuka na wiosnę, trzeba uważać, co się ma w ręce, bo tego będzie się miało wiele przez rok cały.

O młodych ptakach nie należy mówić przy jedzeniu, boby je „mrocki” zjadły.

Kiedy kwoka siedzi na jajach, nie trzeba stukać, boby się młode zagłuszyły.

Co się tyczy roślin – to:

Drzew owocowych się nie ścina; ktoby to uczynił wnetby umarł.

Na drzewo nie należy wyłazić w butach, boby uschło.

Źdźbło o dwóch kłosach, wróży szczęście.

Kapusta ścięta w dzień św. Jadwigi, bywa gorzka.

Odwar paproci albo lubczyku dany komuś potajemnie do wypicia, obudzą miłość.

Gdy kto bez wyrąbie, dostanie „gośca”.

Ziele święcone zakopują na roli dla sprowadzenia urodzaju.

Co do zajęć domowych:

Nie należy zamiatać izby po zachodzie słońca, boby się wymiotło szczęście.

Wsadzając chleb do pieca, cmokają baby ustami, ażeby się udał. Gdy się kto zadziwi, chleb się nie uda.

Mleka nie daje się z domu po zachodzie słońca, nie wylewa się także wtedy „kąpieli” po wykąpaniu dziecka.

Łatać ubrania na sobie nie wolno, bo można rozum zaszyć.

Do studni strzelać nie należy, gdyż zabrakłoby w niej wody,

Pluć do wody nie można, boby się zapluło oczka Panu Jezusowi,

O pieniądzach:

Wiara w inkluza jest powszechną.

Pieniądze się przepalają, kiedy wychodzi z ziemi płomień i dym.

W polu można wyorać pieniądze, ale nie trzeba przytem kląć, bo znikną.

Odnośnie do zjawisk przyrody i ciał niebieskich sądzą, że:

Strzałka piorunowa wpada w ziemię do głębokości siedmiu łokci. Co roku podnosi się ku powierzchni ziemi o łokieć, tak, że po siedmiu latach można ją znaleźć na polu.

Pożaru powstałego od pioruna nie wolno gasić.

Od pioruna chroni krzyż, wypalony na „tragarzu” płomieniem gromnicy.

Gdy grzmi wcześnie na wiosnę, kiedy jeszcze lody nie stopniały, będą gradobicia.

Gdy wiatr w kółko kurzem kręci, dyabeł tańcuje albo wietrznica.

W czasie gwałtownego wiatru mówią, że się ktoś powiesił.

Dym wychodzący prosto z komina zwiastuje pogodę, jeżeli się rozłazi zwiastuje deszcz.

Tęcza wypija wodę ze stawów i rzek; jeżeliby się kto wtedy kąpał, to go połknie.

Na księżycu gra św. Jerzy na skrzypcach albo Kain stoi z pałką nad Ablem.

Księżyc w pogodę świeci, jak rybie oczko.

Droga mleczna prowadzi na Leżajsk – Częstochowę albo Kalwaryę, gdy jest jasna, zapowiada pogodę.

Choroby i leki:

Boleśnicę żegnają osełką, pomietłem; robią na niej znak krzyża, przykładają listki jaskółczego ziela.

Łuszczkę na oku zamawiają lub zasypują oko cukrem tłuczonym.

Na oczy najlepsza jest woda „nicaj” z apteki.

Uroków dostaje się od człowieka, którego matka na drugi powtór karmiła.

Bada się uroki tak, że rzuca się 3 węgle do wody i mówi się pacierz, jeżeli węgle utoną, to znak, że są uroki. Zamawia się je znowu tak: „W Imię Ojca i Syna i t. d. Jeden cię urzek, trzech cię odrzeka”. Trzy razy się to mówi i spluwa, następnie oblizuje się czoło chorego i wyciera się obrąbkiem koszuli. Albo też wylewa się wodę na dach, myje się chorego i daje mu się pić.

Brodawki giną, jeżeli się je posmaruje krwią z młodego gołębia.

Liszaje namazują rosą przed wschodem słońca lub sokiem z fajki.

Zajady wyciera się rąbkiem od koszuli, dostaje się je od młodego wróbla.

Febra – frybła – ográska – dostaje się jej z wody, jeżeli się kto długo kąpie albo od jedzenia nad miarę kwaśnego mleka lub niedojrzałych owoców; ma 77 wierzchów, więc trzeba 77 lekarstw, można jej także dostać z przestrachu.

Na ból zębów radzą jeść kawałek chleba nadgryzionego przez myszy.

Na żółtaczkę przeglądać się w patynie.

Kołtun po 12 tygodniach zdejmują z głowy i wyrzucają pod kościół lub pod kapliczkę, często dodają pieniądze, żeby je kto wziął wraz z chorobą.

Przestraszonego kadzą włosami tego, kto go przestraszył.

Oparzenie leczą smarowaniem naftą, mydłem. Na ból gardła łyka się dym z gromnicy poświęcanej albo kadzi się wiankami.

Na rany przykłada się purchawkę, wronie sadło, krwawnik i chleb z pajęczyną.

Na katar kadzą końskim rogiem, kocim ogonem lub piórami.



V.

„Spółkę” z dyabłami mają czarownice i czarówniki. W każdej wsi jest czarownica – stara, chuda baba, mieszkająca gdzieś na odludziu, którą wszyscy znają albo jest ich więcej, ale się tają. Jeżdżą nocami na ożogach i zbierają ziele potrzebne do czarów. Najczęściej psują krowom mleko lub odbierają je zupełnie; tego mleka i masła mają podostatkiem, bo „taka i kołek wydoi i powróz i ze wszystkiego jej mleko pójdzie”.

Masło robią wtedy, gdy równocześnie świeci słońce i pada deszcz, to też śpiewają dzieci:

Dészcyk pádá, słonko świéci,
Carownica masło kłóci,
Kłóci, kłóci, ukłóciéła,
Przysła świnia, wywaléła.

Może także czarownica „ocarować” człowieka. Niech Bóg broni dać jej co z domu, bo się jej przez to oddaje w moc cały dom.

Czarownikami są najczęściej kowale i młynarze, trzymają oni sobie – ten w kuźni, tamten w młynówce – „ciorta”, który im robi pieniądze. „Carownikiem – wrózem” – jest chłop, który i chorobę wyleczy i przyszłość powie. Był taki w Łopuszce, jest podobnoś w Słocinie. Moc czarodziejską mają także wędrowcy, którzy potrafią „omamić” każdego, „ucynić” mu tak, że odda im wszystko, co zechcą – dlatego to tak bardzo boją się na wsi cyganów. Jednak taki przywłoka i dobrze może zrobić, jeżeli zechce, tylko trzeba się dobrze z nim obchodzić: „Zadar się ráz chłop z wędrowcém. W jakiś cas potem pokazało się u niego tylo scurów, że w stajni wskakowały bydłu do złobu, a w kómorze nic się ustáć nie mogło przed niémi. Zachodziół w głowę, skąd się tyla tego psiaństwa nabrało, ale na nic. Nie pomogła żádná trutka ani paści ł cierpiáł tak cosi ze dwa roki. Zjawiół się znów u niego podrózny; gadu, gadu, co słychać, powiedziáł mu chłop o wszyśkiem. Na to on odrzék, że jeśli mu zapłacą, to on ich zabierze ze sobąm. Gospodárz zgodziół się na wszyśko. Wędrowiec poszeł naprzód poszukać scurom nowego miészkaniá, potem wróciół, gwizdnął na nich, zmówił jakisi páciérz, a wszyśkie snurkiem powyłaziéły z dziur i posły za niém. Nájcięży było mu wywołać ich króla, który był straśnie zły i nie chciáł się stamtąd rusyć”. W ten sam sposób wyprowadzają myszy, węże, a nawet pluskwy i karakony, a zawsze król w koronie idzie na końcu i zawsze się gniewa. Wszyscy wierzą w czary; jeżeli sobie ktoś czego nie umie wytłumaczyć, to albo cud albo czary, czarują nawet małe dzieci przy zabawie: „Caru, caru, żeby ci się nie udału”.

Trudnoby jednak było po każdą przepowiednię gonić do wróżą, to też wróży sobie każdy z pewnych zjawisk, znaków albo ze snów i tak:

Z krzyżowania się linii na dłoni wróżą krótkie lub długie życie.

Gdy komu w uchu drzwoni, ktoś o nim mówi.

Gdy się komu „cka”, ktoś go wspomina.

Wróżba jest także w następującej piosence:

„Nabije mnie ktosi abo já kogosi,
Bo sie mi cupryna na głowie podnosi”.

Jeżeli się drzwi same otwierają, jeżeli się kot myje lub sroka skrzeczy – będą goście. Dziewczyna, która ma drugi palec u nogi dłuższy od wielkiego, wyjdzie za „gdowca”.

Kto ma na głowie dwa „kręgáłki”, będzie księdzem albo biskupem; dziewczyna będzie mądra.

W którą stronę pójdzie ten, w którego domu wybuchł pożar, ogień pójdzie za nim.

Jeżeli po odejściu księdza od chorego płomień świecy zwraca się za księdzem, chory umrze, jeżeli ku choremu, wyzdrowieje.

Jeżeli umarły ma oczy lekko przymknięte i patrzy się, wypatrzy kogoś z rodziny.

Wrzask kruka, sowy lub wrony wróży nieszczęście lub śmierć.

Komu kwitną paznokcie, niedługo zachoruje lub umrze.

Jeżeli po stajaniu lodu płynie wodą „stryz”, będzie „poroda” na zboże.

Jeżeli w maju jest wiele chrząszczów, będzie na drugi rok ładne proso.

Jeżeli się kurzy w jesieni za pługiem i bronami, będzie na drugi rok urodzaj.

Jeżeli bocian wyrzuci jaje z gniazda, będzie mokry rok, jeżeli pisklę suchy…

Gdy się rano budzą ze snu, a zwłaszcza w zimie, bo wtedy śpią najdłużej, więc i snów najwięcej, opowiadają sobie zaraz, co się komu śniło, a potem wróżą z tych snów: Tak n. p.:

Komu się śnił anioł, będzie szczęśliwy, kto widział we śnie dyabła, niech się spodziewa prześladowcy.

Kto był na chrzcinach, niech się spodziewa śmierci.

Pranie albo wieszanie bielizny oznacza również śmierć.

Dziecko oznacza chleb.

Dziewczyna – ożenek.

Jaja – bajki.

Jagody – słabość.

Być w karczmie – bójka, tak samo nóż lub krew.

Tłusta krowa – dostatek, chuda – bieda.

Ksiądz oznacza chorobę.

Ogień – złodzieja.

Gdy pies ugryzie – ktoś dokuczy.

Gdy się śnią pszczoły, osy lub muchy, będzie pożar.

Czysta woda – zdrowie, brudna – choroba.

Wyrwanie zęba oznacza śmierć, wesz – pieniądze…

Przysłowiony jest wprawdzie zdrowy chłopski rozum, ale w życiu kieruje się lud raczej uczuciem, namiętnością, pasyą, niż rozumem. Żeby miał z torbami pójść, musi postawić na swojem, a jeżeli nie szuka satysfakcyi w sądzie, musi się co najmniej „wyswarzyć” z tym, kto mu wszedł w drogę i skląć go, jak się patrzy, bo zdrowszy się potem czuje. A jest tych przekleństw bez liku; oto niektóre: Ty złá krew, ty psiá krew, ty kolero, ty ciorcie, idź do ciorta, by cie pieron zwaliół, by cie kolera wzięna, by cie donder świsnął, by cie ślak trafił, byś pęk, byś nie wypuk, złám kark, byś ręce i nogi połámáł, byś jutra nie dockáł, byś nie skonáł, by cie choroba tłukła, by cie frybła wziéna, by ci bokiem wylazło…

Łagodniejsze: ty psiá sierć, ty psiá smoło, ty sobacá duszo, albo samo: ty duszo; psiá zatracona, bystyjá, psiá bestyá, psiá potworo, jucho; żartobliwe: byś urós, by cie chleb obsiád, byś sie zes..ł, byś w konia wláz!…

Przezwiska starszych: Ty zdechláku, wypukláku, kiernozie, byku, świnio, wywłoko, przywłoko, złodzieju, pijáku, proceśniku, za…ny gospodárzu, żydoski ujku, nienachlany, przepadły, paskudniku, przeklętniku, dziadu, carownico – do kobiety !…

Przezwiska przy karceniu dzieci: ty śpiku, śpicpuchu, śpicáku, najduchu, psie násienie, a pod si ogon, pyskácu, s..cu, smarkácu !…

Tyle bodaj co do ciała i co do duszy naszego chłopa.

Przypisy oryginalne:
(1) Kolano Wisłoczyska między Trzebowiskiem a Łąką.
(2) Łukawiec leży na północ od Łąki, Palikówka na Południowy wschód.

„Głos Rzeszowski” z 25 marca i 1 kwietnia 1917

Historia i archeologia , , , Czytano 2 163 razy

Brak komentarzy do wpisu “Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*